Według różnych szacunków, statystyczny Polak wypija około 6-7 litrów wina rocznie. Nie jest to może oszałamiająco dużo. W rankingach nie możemy się równać z Francuzami czy Włochami, ale spożycie tego trunku w naszym kraju z roku na rok wzrasta.
Łukasz Ostrowski, Do Trzech Dych: Raczej nie. Wiedza Polaków na temat wina jest powierzchowna i często sprowadza się do kilku haseł. Są pewne wyjątki od tej reguły, ale trend jest właśnie taki: częstsze picie wina nie przekłada się na zasadniczy wzrost poziomu wiedzy na jego temat.
Zobacz nasze wideo: Korek zaklinował się w butelce wina tak mocno, że nie radzi sobie z nim nawet otwieracz? Użyj zapalniczki lub... ciepłej wody!
- Pół żartem, pół serio można powiedzieć, że półsłodkie. Polacy najchętniej kupują wina z wyczuwalnym cukrem czy słodyczą, mniej kwasowe, o mocnej, owocowej strukturze. Przykładem mogą być czerwone wina z Chile czy RPA albo włoskie primitivo.
- W pewnym sensie tak. Wiadomo, że tradycje winiarskie często przekładają się na kompetencje fachowców wytwarzających wino. Nie bez powodu najbardziej prestiżowe studia enologiczne są prowadzone właśnie we Francji. Stąd wino z kraju o bogatych tradycjach winiarskich ma duże szanse bycia lepszym od win z krajów, w których te tradycje są nadal świeże.
Jednak tradycje to nie wszystko, zwłaszcza w tak zniuansowanej kwestii jak ocena wina. Bo to, jakie wino nam smakuje, nie jest przecież stałe. Zależy od pory dnia, tego, co jemy, gdzie i z kim jesteśmy, jaki mamy nastrój. To, że w trakcie pikniku piję niemieckiego rieslinga, nie znaczy, że przy kolacji nie będę miał ochoty na chilijskiego cabernet-sauvignon.
Dlatego zamiast na krajach lepiej się koncentrować na własnych upodobaniach, odczuciach i poszerzaniu wiedzy na temat wina. Im więcej wiemy o winie, szczepach, regionach, producentach, tym mniejsze ryzyko, że natrafimy na jakieś obrzydliwe, niepijalne wino. I znajdziemy takie szczepy czy style wina, które najlepiej trafiają w nasz smak.
- Jak najbardziej istnieje i na naszej stronie zgromadziliśmy na to wiele dowodów. W krajach winiarskich koszt wyprodukowania dobrego jakościowo wina nie jest wysoki. Nawet jeśli doliczyć butelkowanie, etykietkę, marketing i podatki, te ceny nie muszą szybować w górę. Oczywiście, mówimy tu o winach dobrych, a nie wybitnych. Bo takich za 30 złotych raczej się nie kupi.
- Ważne jest kilka podstawowych informacji, które powinniśmy znaleźć na etykiecie. Po pierwsze, jak już mówiłem, kraj i region pochodzenia. Po drugie: nazwa szczepu (szczepów), z jakich wyprodukowano konkretne wino. Po trzecie: rocznik zbioru. Po czwarte apelacja: obszar, na którym uprawia się winorośl na wino danego rodzaju. Wreszcie - po piąte - producent.
Jeśli na etykietce znajdziemy przynajmniej trzy z tych informacji, to mamy duże szanse, że nie kupimy wina podłego, będącego zlewkami z całego kraju (czy kilku krajów). Nie gwarantuje to jednak, że będzie ono nam smakować. Bo jakość i zgodność z upodobaniami niekoniecznie muszą iść w parze.
- Winnice bardzo dbające o tradycję, unikają korków syntetycznych lub nakrętek jak ognia. Jednak po mniej więcej ćwierćwieczu obecności nakrętek na rynku, stereotypy na ich temat się zacierają. Teraz nakrętka nie oznacza już wina "patykiem pisanego". Tam, gdzie producenci chcą dotrzeć z winem do młodszych kategorii klientów czy też pokazać bardziej "wyluzowany" produkt, tam chętniej sięgną po nakrętkę.
Ważne jest jednak to, by kupować w miejscach, co do których mamy pewność, że wino jest w nich właściwie przechowywane. Nawet doskonałe wina, zamknięte korkami, ale przechowywane w złych warunkach, np. w cieple, szybko stają się fatalne.
Jak kupić dobre wino w przystępnej cenie? Na etykiecie szukaj 5 ważnych informacji [WYWIAD] Fot. iStock
Na zdjęciu: Nakrętka na butelce wcale nie musi oznaczać, że w środku znajduje się wino gorszej jakości.
- W sklepie winiarskim można liczyć na pomoc obsługi posiadającej pewien (niekiedy bardzo duży) zasób wiedzy fachowej. Dzięki niemu pracownik sklepu może doradzić wybór konkretnego wina, dopasować je do oczekiwań klienta. Ponadto sklepy fachowe dysponują szerszą gamą win, niż dyskonty czy supermarkety. A dodatkowo są często skłonne sprowadzać poszukiwane wina na zamówienie.
- Oczywiście, można. Niewątpliwie dyskonty zrewolucjonizowały polski rynek wina, ale w swoich ofertach mają zarówno butelki przyzwoite, jak i kiepskie. Najlepszym rozwiązaniem, jeśli chcemy kupić lepsze wino, jest śledzenie opinii (np. pojawiających się w internecie) na temat winiarskich ofert różnych sklepów - nie tylko dyskontów.
***
Więcej przydatnych informacji, recenzji win (także tych z dyskontów) i aktualności znajdziecie na stronie: Do Trzech Dych. Portal posiada również własną, darmową aplikację dla systemu Android.