Więcej interesujących tekstów znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Tyfusowa Mary, a właściwie Mary Mallon, o której wspominam wcześniej, przyczyniała się do zachorowań ludzi nieświadomie. Przynajmniej na początku, zanim uznano, że jest nosicielką tyfusu, a osoby, dla których gotuje, zakażają się przez zjedzenie przygotowanych przez nią dań, w szczególności lodów. Z winy Mallon zachorowało 47 osób, zmarły zaś tylko trzy.
Zupełnie inaczej, dużo bardziej mrocznie, wygląda historia Francuzki Hélène Jégado. Kobieta, która pracowała jako kucharka w kilku miejscach, została oskarżona o zabicie 23 osób, choć mówi się, że z pewnością jej ofiar było więcej. Jak to się stało? Po jaką broń sięgała Hélène? Zacznijmy od początku.
Francuzka urodziła się w 1803 roku w miejscowości Plouhinec w Bretanii. Szybko została jednak osierocona, ponieważ jej matka zmarła, gdy dziewczynka miała zaledwie siedem lat. Jej wychowaniem zajęły się więc ciotki. Kobiety pracowały na plebanii w Bubry jako służące, a gdy Hélène skończyła 17 lat, zaczęła pomagać jednej z nich w Séglien. Głównym obszarem, w którym się kształciła, było gotowanie.
Pierwszą zbrodnię kucharka popełniła już w wieku 30 lat. W 1833 roku pracowała na plebanii w Guern u ks. François Le Drogo. Jej ofiarą padło aż siedem osób - wśród nich był zarówno ksiądz, jak i jego rodzina: matka, ojciec i siostra. Wszyscy zmarli po posiłkach przygotowanych przez Hélène Jégado, choć początkowo nikt kobiety nie podejrzewał o tak makabryczne morderstwo. Miała tak szczerze rozpaczać, że odsunęła od siebie wszelkie podejrzenia. Na dodatek w tym czasie panowała epidemia cholery, więc nikt nie przypuszczał, że śmierć tych osób mogło spowodować coś zupełnie innego.
To był zaledwie początek. Jégado kontynuowała swój zbrodniczy proceder. Opuściła Guern i wróciła do Bubry. Tam podczas jej obecności zmarły kolejne osoby, w tym jedna z jej krewnych. Z Bubry przeniosła się do Locminé do domu Marie-Jeanne Leboucher. Jak już się zapewne domyślacie, Leboucher nie przeżyła spotkania z kucharką. Zmarła również jej córka, zaś syn poważnie zachorował. Przypuszcza się, że nie zmarł, ponieważ większości potraw zrobionych przez Hélène po prostu nie jadł.
Kobieta znów zmieniła miejsce zamieszkania i pracy. Została w tej samej miejscowości, ale tym razem zatrudniła się u wdowy Lorey. Ona również padła ofiarą bezwzględnej Jégado, a śmierć przyszła, gdy skosztowała zrobionej przez nią zupy.
Po kolejnej przeprowadzce w 1835 roku, do domu Madame Toussaint, liczba ofiar na koncie morderczej kucharki wzrosła o cztery, a łącznie - do 17. Hélène Jégado zabijała już przez dwa lata, ale nadal nie padł na nią nawet cień podejrzenia. I długo miało się to nie zmienić.
Jeszcze w tym samym roku kucharka trafiła do klasztoru w Aurey. Tam jednak prawdopodobnie nikogo nie uśmierciła, a przynajmniej źródła nie podają takiej informacji. Pracę straciła jednak bardzo szybko z zupełnie innego powodu - zakonnice oskarżyły ją o świętokradztwo oraz wandalizm. Hélène zmieniała pracę jak rękawiczki, choć zaczęły się pojawiać problemy z jej zatrudnieniem - wiele osób odmawiało ze względu na kleptomanię kobiety. Jednak zawsze tam, gdzie się zjawiała, umierali ludzie. Przed śmiercią większość z nich wykazywała objawy zatrucia arszenikiem, jednak do tej pory nie udało się powiązać tych zgonów z Hélène.
Kucharka pozostawała nieuchwytna aż do lat 50. XIX wieku, co oznacza, że mordowała bez skrupułów przez prawie 20 lat. Przeniosła się do Rennes i zatrudniła u Théophile'a Bidarda, profesora prawa. Tam po jej przyjeździe zmarły dwie służące. Jedna z nich tuż po przyjeździe Jégado, druga dwa lata później. Objawy u obu wyglądały bardzo podobnie, toteż profesor Bidard zlecił sekcję zwłok drugiej służącej, która wykazała, że zmarła w wyniku zatrucia arszenikiem. Niedługo później Hélène Jégado została aresztowana.
Trucicielka została początkowo oskarżona o zamordowanie 23 osób. W wielu przypadkach trudno jednak było udowodnić jej winę, ponieważ brakowało dowodów. Nie przeszkadzało to jednak mieszkańcom miasta w zrzuceniu na kucharkę winy za wszystkie niewyjaśnione zbrodnie z ostatnich lat. Choć istnieje duże prawdopodobieństwo, że większość z nich nie była wynikiem działalności Hélène Jégado, i tak oszacowano później, że kobieta zabiła nie 23, a aż 36 osób.
Ostatecznie jednak, gdy kucharka stanęła przed sądem, oskarżono ją o zaledwie trzy morderstwa, trzy próby popełnienia zabójstwa oraz o 11 kradzieży. Tylko tyle udało się bowiem udowodnić śledczym. Być może zdobyto by również dowód na jeszcze jedno zabójstwo dokonane przez Jégado, jednak rodzina dziecka, które zmarło przed kilkoma laty, nie zgodziła się na ekshumację.
Kucharka oczywiście nie przyznała się do winy, choć to mało powiedziane. Jak podają źródła, Hélène miała wręcz lamentować, zapalczywie się modlić i krzyczeć. Zapewniała, że nie dość, że nigdy nie użyła arszeniku, to że nie wie nawet, co to jest. Sekcje zwłok nie pozostawiały jednak wątpliwości.
Obrona seryjnej morderczyni prosiła jedynie sąd o to, by nie skazywać jej, ponieważ choruje na raka. Sąd nie przychylił się jednak do tych próśb, a kucharka 26 lutego 1852 roku została ścięta przy użyciu gilotyny. Świadkami jej śmierci byli tłumnie zgromadzeni na placu mieszkańcy Rennes.
Źródło: zyciorysy.pl, en.wikipedia.org