Turystka myślała, że kupuje "podhalańską żurawinę". Została oszukana. "W internecie za 10 zł"

Turystka ze Szczecina została oszukana w Zakopanem. Myślała, że kupuje prawdziwą podhalańską żurawinę. Gdy po zakupie bliżej przyjrzała się słoikowi, zorientowała się, że to produkt robiony seryjnie, który można bez problemu kupić w internecie.

Gdy wyjeżdżamy na urlop, naturalnie myślimy o tym, by kupić pamiątki dla siebie i bliskich. Zazwyczaj są to różnego rodzaju drobiazgi, jak np. magnesy na lodówkę lub breloczki do kluczy. Coraz częściej jednak kupujemy też lokalne produkty, którymi będziemy mogli rozkoszować się jeszcze po powrocie do domu. Zakładamy, że sprzedawcy nie mają złych intencji i to, co oferują jako regionalny przysmak, faktycznie nim jest.

Zobacz wideo Polacy tracą tysiące złotych przez oszustów. Co to jest phishing i jak się przed nim bronić?

Turystka oszukana w Tatrach. "Byłam przekonana, że kupiłam produkt regionalny"

Czasem niestety można trafić na oszustów. Przekonała się o tym turystka ze Szczecina, która pojechała w Tatry. Kobieta swoją historią podzieliła się z "Tygodnikiem Podhalańskim". Opowiada, że na targowisku pod Gubałówką skusiła się na słoik żurawiny, która sprzedawana była jako "naturalna podhalańska". Nie ukrywa, że właśnie ta nazwa przekonała ją do zakupu. 

Byłam przekonana, że zakupiłam eko-produkt, regionalny spod Tatr

- mówi "Tygodnikowi Podhalańskiemu".

Turystka dodaje, że słoik był bardzo ładnie zapakowany. Został oklejony i obwiązany materiałem. "Wyglądał na ekologiczny" - mówi kobieta. Niestety dopiero po powrocie do domu i rozpakowaniu słoika okazało się, że nie ma raczej nic wspólnego z Tatrami. Turystka zorientowała się, że żurawina, którą kupiła na zakopiańskim targu, jest produkowana seryjnie przez jedną z polskich firm. Produkt można bez problemu znaleźć w sieci za ok. 10 zł.

Podrabiane oscypki w Zakopanem. "Farbują sery wywarem z herbaty lub kawy"

Nie jest to pierwszy raz, gdy turyści dają się złapać nieuczciwym sprzedawcom w Tatrach. W 2022 roku w programie "Uwaga!" TVN został wyemitowany materiał o tym, jak podrabiane są oscypki.

Te prawdziwe wyrabiane są wyłącznie od maja do września (czyli wtedy, gdy wypasane są owce), a sprzedawane do końca października. Ważą od 60 do 80 dag i mierzą od 17 do 23 cm. Certyfikowany oscypek przypomina kształtem dwustronny stożek, a jego kolor jest słomkowo-lśniący. Po przekrojeniu ma lekko kremową barwę. Sery muszą być produkowane w minimum 60 procentach z mleka owczego.

W rzeczywistości często są jednak podrabiane. Były menadżer jednej z restauracji na Krupówkach, który zna wielu handlarzy, opowiedział reporterom "Uwagi!" o nieuczciwych praktykach, które są przez nich często stosowane. "Tu każdy kombinuje jak może. Większość, jakieś 70 procent sprzedawców, farbuje sery wywarem z herbaty czy kawy. Moczą w nich oscypki, żeby nabrały koloru, a potem mówią, że są specjalnie wędzone. Są sprzedawane, a te które się nie sprzedadzą, są mrożone i tak w kółko" - mówi.

Choć kontrole towaru są prowadzone przez odpowiednie organy, to handlarze są przygotowani i na taką ewentualność. Mają w zanadrzu, obok fałszywych oscypków, również te prawdziwe i wyjmują je w momencie kontroli. 

Turyści, którzy chcą mieć pewność, że kupują oryginalny ser, mogą poprosić sprzedawcę o certyfikat. To jednak nie zawsze wróży sukces, ponieważ handlarze często nie chcą go pokazać, zasłaniając się np. tym, że jest tam pieczątka bacy i podpis, a takich dokumentów się nie wydaje. 

Więcej o: