Ten odcinek wzruszył widzów. Pomoc Magdy Gessler nie wystarczyła. Znany bar chyli się ku upadkowi. "Jesteśmy w czarnej..."

Bar Agata istnieje od 1965 roku i w Gorzowie Wielkopolskim ma już status kultowego. W listopadzie 2021 o lokalu usłyszała cała Polska. Magda Gessler przeprowadziła tam rewolucję. Wydawało się, że wszystko zmierza w dobrym kierunku, bo klienci zaczęli tłumnie odwiedzać "Agatę". Ponad rok później sytuacja lokalu znów jest fatalna. - Jesteśmy, jak to się mówi, w czarnej dziurze - mówi jedna z pracownic.

Odcinek "Kuchennych rewolucji" z gorzowskim barem mlecznym Agata został wyemitowany pod koniec 2021 roku. Serce widzów skradła wówczas sympatyczna pani Marzenna, szefowa kuchni, dla której bar był szczególnie ważnym miejscem - pracowała w nim przez 40 lat. Umiejętności kulinarne pani Marzenny doceniła nawet Magda Gessler. Kucharka nie doczekała jednak emisji odcinka, zmarła dwa miesiące wcześniej, a Gessler uczciła jej pamięć emocjonalnym wpisem na fanpage'u.

W Gorzowie Wielkopolskim spotkałam nadzwyczajną osobę, Marzennę. Dobrą, skromną i z wielkim talentem! Ale pod nadzorem. Niedocenioną, nieopłacaną. Ptak zamknięty w klatce, który nie może rozwijać skrzydeł.

Post pojawił się również na oficjalnym profilu programu. Wyemitowany w TVN odcinek został dedykowany zmarłej pani Marzennie.

Kryzys, oblężenie i dramat

Magda Gessler odwiedziła bar w sierpniu 2021 roku. Choć lokal nosił w mieście miano kultowego (tak pisze o nim m.in. Gazeta Lubuska), to jednak borykał się ze skutkami pandemii i brakiem klientów. Problemem było też niewypłacanie pensji kucharkom. Nie dość, że były niskie, to jeszcze nie były przekazywane w całości, o czym pani Marzenna i jej córka Agnieszka poinformowały Magdę Gessler:

Jest taki problem, że nie dostałyśmy pieniędzy za trzy miesiące. Wypłacili nam tylko po tysiąc złotych.

Menadżer obiecywał, że więcej się to nie powtórzy. Po rewolucji rzeczywiście wiele się zmieniło - bar przeżywał prawdziwe oblężenie. Wszyscy chcieli sprawdzić, jak wygląda po wizycie słynnej restauratorki.

Największą różnicę było widać w wystroju. W lokalu pojawiły się czarno-białe zdjęcia z początków baru Agata. Wnętrze było jasne, na stołach położone zostały nowe ceraty, a w oknach zawisły nowe firany i zasłony. Pojawiły się również nowe żyrandole. Choć niektórzy twierdzili, że nic się nie zmieniło, stali bywalcy zapewniali, że różnica jest widoczna gołym okiem.

Zobacz wideo Magda Gessler zakręciła Kołem Plotka. Zobacz, co powiedziała

Jeśli chodzi o menu i jedzenie, to pozostało praktycznie nienaruszone, ponieważ Magda Gessler do większości dań nie miała uwag.

W kotletach jajecznych trochę nam zmieniła recepturę. Nie, jak dotychczas, rozpuszczane masło, tylko ucierane. A do wszystkiego bardzo dużo ziół. Nasze menu się jednak nie zmieniło. Jest takie samo, tylko dodane zostały produkty zasugerowane przez panią Magdę - masło, koper...

- opisywała w rozmowie z Gazetą Lubuską pani Marzenna. Zwiększone zostały również porcje. Kobieta miała ambitne plany na przyszłość. Po skompletowaniu załogi chciała zmienić godziny otwarcia, wprowadzić śniadania. 

Po kilku tygodniach podczas tradycyjnej wizyty sprawdzającej Magda Gessler dowiedziała się, że nadal jest problem z wypłatami. Niedługo później pani Marzenna umarła.

Już po śmierci szefowej kuchni głos zabrała jej córka. Zarzuciła menadżerowi baru mobbing. Twierdziła, że jej mama pracowała w lokalu po 12 godzin i wciąż była krytykowana. Menadżer miał też bez konsultacji z pracownikami zainstalować w barze monitoring, co nie spotkało się z entuzjastycznym przyjęciem załogi.

Janusz Kałuziński, prezes klubu sportowego Stilon, który jest właścicielem baru, wydał wówczas oświadczenie:

Zaprzeczamy wszelkim nieprawdziwym informacjom, aby w barze miało dochodzić do mobbingu, molestowania psychicznego lub tortur psychicznych w stosunku do pracowników.

Magda Gessler miała się wówczas nawet zwrócić o pomoc do swojego brata, Piotra Ikonowicza. Całą aferę szczegółowo opisała gorzowska Gazeta Wyborcza. Z tekstu opublikowanego w styczniu 2022 roku dowiadujemy się, że wiele osób namawiało Agnieszkę, by otworzyła własny lokal, ta jednak się wahała. W barze Agata kolejek nie było.

Agata na skraju upadku

Okazuje się, że gorzowski bar chyli się ku upadkowi. Informuje o tym Gazeta Lubuska, która rozmawiała z pracownicami. Serwis napisał, że Agata zamknięta jest od kilkunastu dni, a ostatni obiad został wydany 8 marca.

Wraca sytuacja sprzed dwóch lat, wtedy dziewczyny też nie miały pieniędzy. A pamiętają chyba wszyscy, jak tragicznie to się skończyło

- powiedziała w rozmowie z Gazetą Lubuską jedna z pracownic, Magdalena Barszczewska. Dodała, że rachunki za prąd nie są płacone od listopada, nie wszyscy dostali wypłaty za luty, a nawet styczeń. Bar został więc zamknięty, a kucharki muszą się tłumaczyć przed osobami, które mają wykupione abonamenty. 

Jesteśmy, jak to się mówi, w czarnej... dziurze.

Załoga się jednak nie poddaje. Panie chciałyby uratować bar, bo uważają, że to kultowe miejsce i szkoda, by znikło z mapy Gorzowa. Twierdzą, że gdyby udało im się zacząć od zera, bez długów, to bar miałby szansę się utrzymać.

Gazeta Lubuska o problemy finansowe zapytała prezesa i księgowego TKKF Stilon. Tłumaczyli, że to wina rosnących cen prądu i energii. 

To rachunek za prąd, na 7 tys. zł. A za gaz za dwa miesiące mamy do zapłacenia 14 tys. zł

- wyliczał księgowy. Do tego dochodzi jeszcze czynsz. Bar dostaje dotację w wysokości od 10 do kilkunastu tysięcy miesięcznie. Dzienny utarg to z kolei dwa tysiące. Gdy pojawiły się na koncie dotacje za dwa miesiące, prezes i księgowy musieli zdecydować, za co zapłacić najpierw. Zabrakło pieniędzy, by wypłacić pełne pensje. W rozmowie z GL zapewniają, że chcą ratować bar, ale nie wykluczają, że trzeba go będzie zamknąć na stałe.

Więcej o: