Więcej przydatnych wskazówek znajdziesz na naszej stronie głównej Gazeta.pl
Za chwilę majówka i wiele osób będzie wykorzystywać ten czas na wspólnych spotkaniach przy grillowym ruszcie. Jeśli jednak nie masz domu z ogródkiem, rozpalanie grilla na balkonie to nie jest najlepszy pomysł. Jednak samo grillowanie może być dozwolone w dwóch przypadkach, ale jednak nie warto trzymać się tu słynnego porzekadła z wiersza Fredry "Paweł i Gaweł".
Okazuje się, że nie zawsze możemy dowolnie korzystać ze swoich balkonów i tarasów, zwłaszcza jeśli mieszamy w blokach. Zasady, które są ustalone przez wspólnotę mieszkaniową, często zawierają sposób użytkowania balkonu i jasno zakazują mieszkańcom rozpalania grilla z dwóch głównych powodów. Po pierwsze, chodzi o potencjalne zagrożenie pożarem. Po drugie - uciążliwy zapach dymu. Jeśli w regulaminie istnieje zapis dotyczący zakazu grillowania na balkonie - za jego złamanie w najlepszym wypadku spodziewać możemy się donośnego pukania do drzwi przez wściekłych sąsiadów. Jeśli jednak będziemy mieć mniej szczęścia, możemy spodziewać się mandatu w wysokości nawet 500 zł.
Żeby była jasność - polskie prawo nie zabrania rozpalania grilla na balkonie, zabrania jednak rozpalania ognia w miejscu umożliwiającym zapalenie się materiałów palnych albo sąsiednich obiektów. Więc wszelkie grille węglowe na balkonie niestety odpadają. Jednak zakazu grillowania nie ma - wystarczy po prostu grill elektryczny, który nie generuje uciążliwego dla sąsiadów dymu i nie naraża na niebezpieczeństwo związane z rozprzestrzenieniem się ognia. Jeżeli zastosujemy się do artykułu 144 kodeksu cywilnego, w którym ujęte są tzw. immisje, czyli zachowania wyjątkowo uciążliwe dla sąsiadów, nie będziemy ukarani mandatem.