Paragony grozy towarzyszą nam na każdym kroku. Podczas robienia zakupów w sklepach, podczas wizyt w restauracjach, tankowania samochodu czy, zimą, w czasie odwiedzania jarmarków świątecznych. Czasem wysokie ceny wydają nam się bardziej uzasadnione, czasem mniej. Są bowiem pewne usługi i produkty, za które jesteśmy gotowi zapłacić więcej, jednak nie wszystkie.
Jedna z naszych czytelniczek przysłała nam zdjęcie paragonu za dwie gorące czekolady mleczne, które kupiła na Starówce w Warszawie. Przyznała, że była bardzo zaskoczona, gdy zobaczyła kwotę końcową.
Mąż poszedł zamówić dwie gorące czekolady dzieciom, bo pogoda tego dnia nie rozpieszczała. Spodziewałam się, że będzie drożej niż w zeszłym roku, ale paragon, który zobaczyłam, delikatnie mówiąc mnie zszokował.
Za dwa kubki gorącego napoju, każdy o pojemności 200 ml, zapłaciła 43,80 zł. Oznacza to, że jedna porcja kosztowała aż 21,90 zł. Kobieta mówi, że była przekonana, że za kubeczek zapłacą znacznie mniej. "Myślałam, że będzie to maksymalnie 16 czy 17 złotych, ale ponad 20 to już jest PRZESADA" - stwierdziła. Dodała, że plusem było to, że czekolada faktycznie była gorąca i naprawdę smaczna..
Jak podaje serwis bankier.pl, inflacja bazowa jest prawie trzy razy wyższa od celu Narodowego Banku Polskiego. ASM Sales Force Agency wyliczyła, że choć od pewnego czasu spada, to i tak średnia cena koszyka świątecznego jest wyższa rok do roku o 13 procent. Najbardziej w górę poszły ceny goździków, cynamonu, masy makowej z bakaliami oraz groszku i kukurydzy w puszce.
"Tegoroczne święta będą sporo droższe niż rok temu. Za kwotę, którą w zeszłym roku wydaliśmy na 12 tradycyjnych potraw, w tym roku moglibyśmy przygotować tylko 11 dań. Choć oficjalna inflacja z miesiąca na miesiąc jest niższa, to konsumenci nie poczują wielkiej poprawy przy sklepowej kasie" - komentuje te wyliczenia Zbigniew Sierocki, dyrektor zarządzający ASM Sales Force Agency, cytowany przez bankier.pl.