Wpadki na zakupach zdarzają się nam dość często. W mediach społecznościowych możemy znaleźć opisy zabawnych sytuacji, w których żony wysyłają swoich mężów na zakupy, a ci wracają z czymś całkiem innym lub wagą znacznie przewyższającą oczekiwania ich partnerek. Podobnie było w tym przypadku. Dziennikarka myślała, że kupiła pietruszkę, a niczego nieświadoma wróciła do domu z pasternakiem.
Dziennikarka "Faktu" podczas rodzinnych zakupów w sklepie kupiła pietruszkę - a przynajmniej tak jej się wydawało. Za warzywo zapłaciła 14,99 zł za kilogram. Gdy wróciła, pokazała je swoim znajomym, którzy bez chwili zawahania uznali, że to pasternak. W pomyłce nie byłoby nic złego, gdyby za oszustwem nie stał sklep, który swój towar jasno określił jako pietruszkę.
Na dodatek okazało się, że warzywo nie jest pierwszej świeżości. Klientka odkryła to dopiero w domu, gdy zaczęła je obierać.
Już w trakcie obierania czułam, że jest coraz miększy. W sklepie wydawał się w porządku, ale pod skórą zobaczyłam zepsute warzywo
- relacjonowała.
Różnica między pasternakiem a pietruszką jest kluczowa. Pasternak (Pastinaca sativa) ma liście pojedyncze, pierzaste i duże, a ich brzegi są ząbkowane. Pietruszka (Petroselinum crispum) ma z kolei listki o wiele bardziej pierzaste, podwójnie lub potrójnie porozgałęziane. Z kolei ogonki liściowe rozszerzają się u nasady.
Czy pasternak może być zamiennikiem pietruszki? W Anglii pietruszka jest niemal niedostępna, więc to warzywo zastępuje ją z powodzeniem. Co więcej, jest bardziej opłacalne w uprawie i łatwiejsze w magazynowaniu, dlatego też częstą praktyką jest wykorzystywanie niewiedzy klientów i sprzedawanie im pasternaku.