Przed pandemią w Polsce funkcjonowało około 76 tysięcy lokali gastronomicznych, w których zatrudnionych było około miliona pracowników. Obecnie liczby te znacznie spadły. Według raportu Izby Gospodarczej Gastronomii Polskiej w ciągu ostatnich miesięcy upadło pomiędzy 7 a 8 tysięcy restauracji, zaś zwolniono około 130 tysięcy pracowników. A rok się jeszcze nie skończył.
Według szacunków IGGP pandemia i idące za nią obostrzenia narzucane przez rząd mogą doprowadzić do kolejnych zwolnień i bankructw. Liczby są zatrważające, bowiem mowa o aż 20-procentowym skurczeniu branży.
Obecnie funkcjonuje tylko 15-20 proc. wszystkich lokali gastronomicznych, tradycyjne restauracje są zamknięte. Zapewnienia niektórych mediów, że branża funkcjonuje i sobie radzi, że ratują ją wywozy i wynosy, to niczym nieuzasadnione, niepoparte faktami teorie
- powiedział Jacek Czauderna, prezes Izby Gospodarczej Gastronomii Polskiej. Wywiad z nim, cytowany na portalu Horeca Trends, pojawił się na kanale To Ty Decydujesz na YT.
Od połowy października lokale gastronomiczne pozostają zamknięte i tak będzie co najmniej do 27 grudnia. Możliwa jest jedynie sprzedaż dań na wynos. Niestety, jak wyjaśnił Jacek Czauderna, taka forma utrzymania przychodu jest niewystarczająca. Restauracje borykają się z brakiem płynności finansowej.
Ponad 80 proc. lokali gastronomicznych w Polsce ma obecnie takie obroty, że nie ma szans pokryć z nich nawet kosztów stałych, wynagrodzeń pracowników czy kosztów wynajmu lokali. Jeśli właściciele lokali gastronomicznych nie będą ich opłacać, to będą eksmisje z lokali i kolejne zwolnienia pracowników.
Przedstawiciele branży gastronomicznej opracowali postulaty, które ich zdaniem unormowałyby sytuację lokali i pozwoliłyby im przetrwać. Mowa między innymi o obniżeniu stawki VAT na usługi gastronomiczne, rządowych pożyczkach z gwarancjami BGK i okresowe, preferencyjne stawki składek ZUS. Postulaty zostały przedstawione rządowi, jednak nie otrzymano żadnej odpowiedzi.
Za to na pomoc ruszają zwykli ludzie. Na kanałach wielu restauracji w social mediach pojawiły się przykre wiadomości o niechybnym bankructwie lub prośby o wsparcie. Spora część społeczeństwa wspiera ulubione lokale, o przykładowych akcjach pisaliśmy w poniższym artykule.
Trudno jednak powiedzieć, na ile taka pomoc wystarczy. Właściciele lokali i osoby w nich zatrudnione liczą na wsparcie ze strony rządu. W przeciwnym wypadku czekają ich kolejne upadki i zwolnienia.
To będzie tragedia, że wiele tysięcy rodzin zasiądzie do stołu wigilijnego z wypowiedzeniami umów o pracę
- dodał prezes IGGP.