Często coś, co dobrze wygląda, równie dobrze smakuje. Oczywiście ta zależność nie zawsze się sprawdza. Zdarza się więc, że od razu, już na podstawie samego patrzenia, uznajemy coś za lepsze lub gorsze. Czasem można się na tym jednak przejechać lub - wręcz przeciwnie - przyjemnie zaskoczyć.
Od kilku lat w redakcji Hapsa przygotowujemy testy pączków. Choć zazwyczaj testujący nie wiedzą, skąd są słodkości, wygląd niektórych sugeruje, czego można się po nich spodziewać. Postanowiliśmy więc w tym roku zrobić to trochę inaczej. Zasłoniliśmy naszym redaktorom oczy i poczęstowaliśmy pączkami z trzech miejsc: z cukierni Magdy i Lary Gessler, z innej cukierni oraz z jednego z dyskontów. Wszystkie miały takie samo nadzienie - różane. Zobaczcie na poniższym wideo, jak poradzili sobie nasi testerzy.
Okazuje się, że wcale nie było to takie oczywiste. Tylko jedna osoba z pięciu bezbłędnie wskazała pochodzenie wszystkich trzech pączków. Trzem natomiast udało się odgadnąć, że jedzą pączka z lokalu Gessler. Jedna z testujących stwierdziła to od razu po zważeniu kawałka w ręce, jeszcze przed spróbowaniem. - Na bank Gessler, czuć te pieniądze - skomentowała żartobliwie. Równie przekonany o swojej racji był inny z naszych testerów. - Czuć Magdę Gessler, zdecydowanie - ocenił. I nie pomylił się.
Jedna z uczestniczek naszej zabawy była przekonana, że pączek od Gessler to... ten sklepowy. Druga pomyliła słodkości gwiazdy z tymi kupionymi w innej cukierni.
A wy kiedyś robiliście taki test z zasłoniętymi oczami? Jeśli nie - zachęcamy! To może być świetna zabawa. My bawiliśmy się znakomicie.