Więcej informacji na temat aktualności związanych z kulinariami znajdziesz na stronie Gazeta.pl
Rosnąca inflacja wpływa na ceny produktów na sklepowych półkach. To przekłada się także na koszty dań w restauracjach. Wiele osób zastanawia się nad tym, w jaki sposób zaoszczędzić. Część osób planuje ograniczyć wypady na miasto do minimum. Czy jednak to dobry pomysł? Robert Makłowicz w rozmowie z Polsat News stwierdził, że samodzielne przygotowywanie posiłków w domowym zaciszu nie musi być wcale tańsze.
- Jeśli wszystko jest dobrze skalkulowane, jedzenie w barze wcale nie musi być droższe niż jedzenie w domu, mimo że tam dochodzi marża - powiedział.
Zdaniem krytyka kulinarnego zbyt często marnujemy jedzenie. W przeciwieństwie do naszych przodków, którzy starali się o to, by jak najlepiej wykorzystać produkty spożywcze.
W tej chwili modne jest hasło "zero waste", a tego nie wymyślono dzisiaj. To są rzeczy doskonale znane naszym babciom i prababciom. Prosta sprawa: nie wyrzucamy czerstwego pieczywa, tylko wsadzamy je nie do plastikowego worka, gdyż tam spleśnieje, ale do płóciennego worka i robimy z tego bułkę tartą
- powiedział Makłowicz na antenie Polsat News. Dodał, że Polacy przez ostatnie lata byli wysokim miejscu na liście europejskich krajów, które marnują żywność. Krytyk przyznał, że takie zachowanie było "psychologicznie zrozumiałe", gdyż polskie jedzenie było tanie i wiele osób w ten sposób podkreślało "zmianę swojego statusu społecznego".
Makłowicz poradził, by nie kupować produktów pokrojonych na plasterki i kromki, ponieważ szybciej się psują.
W jakiejkolwiek piekarni 80 proc. klientów domaga się pokrojenia chleba na kromki. On wtedy znacznie łatwiej wysycha. Zachowania, które zostały nam z czasów rozbuchanej konsumpcji trzeba odstawić do lamusa
- stwierdził krytyk kulinarny.
Wydaje się nam, że typowe polskie dania muszą ociekać tłuszczem. Robert Makłowicz jest innego zdania. Istnieje wiele potraw, które są smaczne, zdrowe i przede wszystkim tanie.
W kuchni z Polski, składającej się z kuchni regionalnych, jeśli odrzucimy spuściznę romantyzmu i spuściznę kuchni szlacheckiej, zostaje nam kuchnia plebejska. A kuchnia plebejska to sałatki z mlecza, zupy z pokrzyw, pierogi z kaszą i różne inne rzeczy, których dziś może trochę wstydzimy, ale warto do nich sięgnąć
- mówił. Przyznał również, że od kilkunastu dni je głównie szparagi, ponieważ, jak sam twierdzi, podczas planowania posiłków warto postawić na sezonowość.
Z obierek, wcześniej umywszy szparagi, robię zupę szparagową. Kupuję cztery buraki, kefir, pęczek koperku, cebulkę dymkę i mam chłodnik. Do tego kilka ziemniaków, delikatna omasta maślana i jest pełnoprawny obiad
- stwierdził Makłowicz.
Źródło: Polsat News