Nieznajomość prawa szkodzi i okazuje się, że zwykły wypad na grzybobranie może skończyć się mandatem. Mało brakowało, a sama bym się o tym przekonała. Na szczęście moja próżność mnie przed tym uchroniła.
Ostatnio wybrałam się na grzyby. Oprócz kilkunastu małych podgrzybków i jednego koźlarza miałam okazję trafić na najpiękniejszego borowika, jakiego w życiu widziałam. Był dość spory, miał gruby, żółty trzon i aksamitny kapelusz w kolorze czerwonobrązowym. Wyglądał jak wyjęty z atlasu, a ja już czułam zapach sosu grzybowego, który chciałam z niego zrobić. Zamiast nożyka jednak wyjęłam telefon, zrobiłam mu zdjęcie i wysłałam mojej mamie (która jest największym znawcą grzybów w rodzinie), żeby się pochwalić niesamowitym znaleziskiem.
Okazało się, że gdybym go zerwała, złamałabym prawo. Grzyb, którego znalazłam, to bardzo rzadki masłoborowik królewski, który w Polsce jest pod ścisłą ochroną. Za zbieranie chronionych grzybów grozi mandat w wysokości do nawet 5000 zł.
Mandat możemy dostać także za wjazd do lasu autem lub zaparkowanie go w niewłaściwym miejscu. Karą finansową możemy zostać ukarani także wtedy, kiedy grzyby będziemy zbierać w nieodpowiednich miejscach, na przykład na terenach wojskowych lub oznaczonych zakazem wstępu ostojach zwierzyny.
Haps.pl jest dla Was i dla Was piszemy o kulinariach. Nie oznacza to jednak, że nie pamiętamy i nie myślimy o Ukrainie. Wszystkie najważniejsze informacje znajdziecie w tych miejscach: wiadomości.gazeta.pl,kobieta.gazeta.pl/ukraina.