Więcej przepisów znajdziecie na stronie głównej Gazeta.pl.
Pizza, ragu alla bolognese, carbonara, lasagne, czasem risotto i calzone. Na deser tiramisu, panna cotta, ewentualnie cannoli. To najpopularniejsze pozycje z włoskiego menu, które zamawiamy w restauracjach lub przygotowujemy w domach. Warto jednak dogłębniej przestudiować włoską kuchnię, która skrywa wiele innych perełek. Przekonała się o tym moja koleżanka z redakcji.
Podczas pobytu we Włoszech miała okazję zjeść makaron, którego nigdy wcześniej nie próbowała. Z jej słów wynika, że to jedno z najlepszych dań, jakie kiedykolwiek jadła. Sami zobaczcie, co mi powiedziała:
Jestem chyba największą fanką włoskich makaronów. Do szczęścia wystarczy mi najprostsze aglio olio, jednak podczas podróży do Włoch zjadłam pastę z pesto pistacjowym i to był prawdziwy obłęd. Pistacje były połączone z burratą i razem te składniki komponowały się w absolutnie wyjątkowy smak. Na górze mojego dania był pokruszony ciemny chleb, który świetnie współgrał z makaronem. Całość dopełniał ser Trentingrana, czyli lokalny odpowiednik parmezanu. Jeśli tak smakuje niebo, to ja chcę jeść to codziennie.
Włoch, który przygotowywał ten wybitny makaron, chętnie dał jej przepis, by mogła spróbować odtworzyć potrawę w domu. Dzięki temu i my możemy podzielić się nim z wami. Znajdziecie go poniżej.
Składniki:
Sposób przygotowania:
Zaczynamy od zrobienia pesto. Łączymy ze sobą bazylię i pistacje (w proporcjach 50 proc. bazylii i 50 proc. pistacji), odrobinę oleju, kilka kostek lodu oraz orzeszki pinii i ser. Burratę blendujemy. Gotujemy makaron w osolonej wodzie. Gdy będzie gotowy, mieszamy go przez chwilę na patelni razem z pesto. Podajemy z kremową burratą i pokruszonym chlebem. W oryginalnym przepisie jest to tzw. Schüttelbrot. To rodzaj kruchego i płaskiego pieczywa z Południowego Tyrolu. Można pominąć ten składnik, jeśli nie mamy czym go zastąpić.