Gdy tylko nadchodził czerwiec, ciasto z truskawkami i galaretką robiło się w moim rodzinnym domu praktycznie co tydzień, jak nie częściej. Dlatego ma specjalne miejsce w moim serduszku (tuż obok serniczka i naleśników z serem) i dlatego ja sama w sezonie piekę je przynajmniej kilka razy. A zrobić je nietrudno, choć ilu domowych cukierników, tyle receptur. Przetestowałam kilka z nich i wybrałam tę jedną, która wprost idealnie nadaje się na letni deser.
Łapcie przepis, póki trwa sezon na truskawki. Od sprzedawców słyszę, że przez burzliwą pogodę w tym roku może się skończyć wcześniej. To może więc być ostatni dzwonek, by zrobić to fantastyczne cudo, które na bank zadowoli brzuszki wasze i waszych najbliższych. Dajcie też trochę teściowej: jeśli do tej pory was lubiła - to teraz pokocha, a jeśli mieliście kosę - spojrzy na was przychylnym okiem. A, kto wie, może nawet się uśmiechnie?
Najpierw warto przygotować sobie blaszkę. Ja korzystam z regulowanego rantu, który pozwala na dostosowanie wielkości do potrzeb. Łatwiej też wyciągać z niego wypieki i ładniej się prezentują. Do tego ciasta miał wymiary dość duże, bo i wypiek znika w okamgnieniu - 24x42 cm. Stawiam go na papierze do pieczenia, a ten zaginam od zewnątrz, żeby nic nie powypływało. Zwykłą blaszkę możemy po prostu wyłożyć pergaminem. Piekarnik nastawiamy na 160-165 st. C. bez termoobiegu.
Przygotowanie ciasta zaczynamy od galaretki. Gdy będziemy ją wylewać, musi mieć idealną konsystencję, a to chwilę trwa. Wykorzystujemy dwa opakowania jakiejkolwiek galaretki truskawkowej, którą uda się dorwać w sklepie. Wsypujemy do naczynia i zalewamy mniejszą ilością wody, niż nakazują producenci, czyli zamiast litra - 750 mililitrów. Dokładnie mieszamy i odstawiamy na blat do ostudzenia. Gdy będzie już w temperaturze pokojowej, wstawiamy do lodówki i stale kontrolujemy jej konsystencję. Chcemy, żeby była na tyle płynna, by łatwo rozlała się po powierzchni ciasta i na tyle gęsta, by nie spłynęła po bokach.
Następnie zabieramy się za biszkopt. Składniki powinny być w temperaturze pokojowej. Cztery białka ubijamy na sztywną pianę na najwyższych obrotach, uważając, by ich nie przebić. Teraz stopniowo dosypujemy po pełnej łyżce drobnego cukru (łącznie 140 g). Po dobrych kilku minutach miksowania łapiemy trochę piany między palce i pocieramy. Cukier powinien być niewyczuwalny.
Następnie, ciągle miksując, dodajemy po jednym żółtku i połowę łyżeczki aromatu waniliowego. Odkładamy mikser. Do osobnej miski przesiewamy 100 g mąki pszennej i 40 g ziemniaczanej, łączymy je i w dwóch turach dodajemy do masy jajecznej. Mieszamy delikatnie za pomocą szpatułki albo rózgi. Delikatność jest tu bardzo ważna, bo przez agresywne łączenie składników możemy wytłoczyć powietrze z piany i biszkopt nam nie wyrośnie. Gotową masę przelewamy na blaszkę, wyrównujemy i wstawiamy do piekarnika na jakieś 20 minut.
W tym czasie możemy zająć się truskawkami. 500-600 g owoców myjemy i osuszamy. A następnie usuwamy szypułki i kroimy na kawałki, plasterki lub jak tylko nam się zamarzy. Odstawiamy na bok.
Po upieczeniu wyciągamy biszkopt z pieca i stawiamy na blacie do ostudzenia. Następnie wyjmujemy go z blaszki i odrywamy od pergaminu. Dzięki temu będzie nam łatwiej go kroić i podawać (ja oczywiście o tym zapomniałam). Biszkopt razem z papierem wkładamy z powrotem do formy. Jeśli używamy rantu, warto pokusić się o otulenie ciasta folią rantową, która pozwoli zachować ładne brzegi, szczególnie gdy używamy galaretki. Można kupić ją przez internet lub stacjonarnie w sklepach cukierniczych.
Biszkopt jest jasny, więc najlepiej użyć do tego bezbarwnego płynu, a nie np. soku truskawkowego, który może podbarwić biszkopt na siny kolor. Chyba że chcemy tłumaczyć się gościom, czemu podajemy im spleśniałe ciasto. Ja mieszam ćwierć szklanki ciepłej wody z 2 łyżkami soku z cytryny i łyżką cukru waniliowego. Biszkopt nasączamy łyżką lub pędzelkiem.
Wskazówka: Cukier waniliowy można kupić w sklepie, a można go też przygotować samodzielnie. Nigdy nie wiedziałam, co zrobić z opróżnioną laską wanilii, której ziarna poszły np. do sernika baskijskiego. Wyrzucić szkoda, bo zostaje w niej sporo aromatu. Okazuje się, że wystarczy włożyć ją do słoiczka, zasypać cukrem i zamknąć. Raz na jakiś czas trzeba przemieszać zawartość, by cukier się nie pozbijał w grudki. Potem możemy wykorzystać go do wypieków i innych deserów.
Nadszedł czas na krem. Tutaj mamy największe pole do popisu, bo receptur na kremy jest na pęczki. Ja zdecydowałam się na najprostszy na bazie śmietanki, mascarpone i cukru pudru. Krem jest leciutki i nie za słodki. Ale jeśli lubimy prawdziwe słodziaki, możemy dosypać więcej cukru. W misce umieszczamy 300 ml mocno schłodzonej śmietanki 30 proc., 250 g mocno schłodzonego mascarpone i 40 g przesianego cukru pudru. Wszystkie składniki miksujemy około minuty, aż powstanie kremowa masa. Nie mieszamy zbyt długo, bo kremy z mascarpone lubią się rozwarstwiać.
Gotowy krem wykładamy na biszkopt i wyrównujemy. Na wierzchu układamy truskawki, a całość zalewamy tężejącą galaretką. Ciasto wstawiamy do lodówki na dobrych kilka godzin. W tym czasie powstrzymujemy się przed zanurkowaniem w nim łyżeczką albo widelcem. Gdy galaretka całkowicie stężeje, możemy zaparzyć kawkę, pokroić nasze truskawkowe cudo i rozkoszować się być może ostatnimi podrygami sezonu.
Bez problemu możemy wykorzystać też zwykły cukier. Ja jednak do ciast preferuję drobny, a to dlatego, że szybciej się rozpuszcza. To jest pomocne szczególnie przy ubijaniu z białkami na bezę albo właśnie biszkopt. W przypadku zwykłego cukru musimy miksować trochę dłużej.
Nie musimy dodawać proszku do pieczenia, bo to dobrze ubite białka sprawiają, że ciasto wyrasta i jest puszyste. Należy jednak uważać podczas mieszania masy jajecznej z mąką. Dlatego dosypujemy ją w dwóch turach i łączymy delikatnie. Jeśli zrobimy to zbyt agresywnie, wytłoczymy powietrze z ubitej piany i biszkopt nam nie wyrośnie. Jeśli mimo to mamy obawy, możemy dodać łyżeczkę proszku. Ja tego nie robię.
Ciasto z truskawkami i galaretką jest proste. Owszem, można popełnić kilka błędów, ale jednocześnie nietrudno je naprawić. Pierwszy problem może pojawić się już na etapie biszkoptu. Tak jak wspomniałam wyżej, zbyt agresywne mieszanie masy na biszkopt może spowodować jego opadnięcie. Robimy to więc z wyczuciem i miłością.
Kremy z dodatkiem mascarpone mogą się rozwarstwiać. Szczególnie wtedy, gdy składniki nie są porządnie schłodzone oraz gdy przesadzimy z miksowaniem. Jeśli krem się zwarzył, możemy go uratować. Wystarczy miskę ustawić na garnku z gotującą się wodą i miksować, aż masa stanie się jednolita i płynna. Następnie wstawiamy go do lodówki, by się porządnie schłodził. Po kilku godzinach ponownie go ubijamy - tym razem krócej - i nakładamy na biszkopt. Musimy jednak zrobić nową galaretkę, bo ta raczej już stężeje.
Tężenie galaretki trochę trwa, ale łatwo przeoczyć ten idealny moment, gdy jest odpowiednio płynna, a jednocześnie dość gęsta. Jeśli trochę się zagapimy i stężała trochę za bardzo, można porozbijać ją łyżką albo delikatnie, na wolniejszych obrotach mikserem. Tu jednak trzeba uważać, żeby nie przesadzić, bo wyjdzie nam ptasie mleczko.
W tym cieście mamy i galaretkę, i krem na bazie śmietanki z mascarpone. Wszystkie te składniki najlepiej się zachowują, gdy są przechowywane w lodówce. Jeśli nie ma upałów, nic się nie stanie, gdy postoi na stole przez kilka godzin. Jednak gdy jest gorąco, lepiej wyciągać je z lodówki wtedy, kiedy mamy zamiar je zjeść. W przeciwnym razie może nam popłynąć.
Liczba porcji: 1 duża blacha
Czas przygotowania: godzina pracy (włącznie z pieczeniem) + kilka godzin chłodzenia
Składniki na ciasto z truskawkami i galaretką:
Warstwa truskawkowa:
Biszkopt:
Nasączenie:
Krem śmietankowy:
Spodobał ci się ten przepis na ciasto z truskawkami i galaretką? A może masz pytania? Zostaw komentarz lub napisz do nas na adres: haps_redakcja@agora.pl. Zachęcamy też do głosowania w naszej sondzie.