Od momentu, w którym owoce i warzywa zostaną zerwane, zaczynają powoli tracić wartości i po prostu się psuć. Przede wszystkim dlatego, że nie mają już łączności z resztą rośliny, która zaopatrywała je w potrzebne do życia związki, ale nie tylko.
Jak wyjaśniał dr hab. Jarosław Markowski z Instytutu Ogrodnictwa w Skierniewicach w rozmowie z Ugotuj.to, istotną przyczyną psucia się świeżych owoców i warzyw są przede wszystkim: drobnoustroje (w tym bakterie, drożdże i pleśnie), niekorzystne przemiany zachodzące w ich tkankach oraz różnorodne inne reakcje chemiczne. Kiedy jednak owoce i warzywa przez dłuższy czas przechowywane są w wysokiej temperaturze - a co gorsza również wystawione na bezpośrednie działanie promieni słonecznych - nie cofniemy strat jakości i zmian chemicznych, które już nastąpiły poprzez schłodzenie.
- Zmiany takie praktycznie zawsze prowadzą do obniżenia jakości, a w sytuacji namnożenia się drobnoustrojów, także bezpieczeństwa żywności - tłumaczył ekspert. - W przypadku surowców mało kwaśnych, jak bób czy fasolka, tym bardziej, jeśli zamknięte są w foliowych nieprzepuszczających powietrza woreczkach, możliwy jest rozwój bakterii beztlenowych, a zagrożenie rośnie wraz z czasem przechowywania. "Zaparowanie" woreczków z bobem jest zwykłym skropleniem pary wodnej, pochodzącej z oddychania nasion. Jednak z czasem w takich warunkach podwyższonej wilgotności i temperatury dochodzi do gwałtownego rozwoju mikroflory różnego typu, co możemy poznać po zmianie wyglądu i zapachu produktu.
Niektóre owoce i warzywa dobrze znoszą przechowywanie w cieple. Jednak zdecydowana większość źle reaguje na wysoką temperaturę i wystawienie na bezpośrednie działanie promieni słonecznych.
- Wyjątkiem, jeśli chodzi o temperaturę przechowywania, są tu banany, cytrusy, pomidory czy arbuzy, które doskonale się przechowują w temperaturze 8-15 stopni Celsjusza i nie powinno się ich wkładać do lodówki - tłumaczył ekspert. - Mimo to również one, wystawione na działanie temperatury wyższej niż pokojowa, będą szybko przejrzewały, pojawią się zakażenia pleśniami i możliwość obecności mykotoksyn. Jeśli jednak liczymy, że schłodzenie w lodówce produktów przegrzanych, zwiększy bezpieczeństwo, to jesteśmy w błędzie. Przechowywanie w niskich temperaturach nie zapobiega rozwojowi pleśni i tworzeniu się mykotoksyn, gdyż wiele gatunków pleśni rozwija się nadal w warunkach chłodniczych (nawet w temperaturze równej 0 stopni Celsjusza).
Aby nie tracić wartości odżywczych ani nie ryzykować, że kupione produkty się zepsują, najlepiej zjeść je w miarę możliwości niedługo po zakupie. Ale gdzie je nabyć, żeby były najbardziej bezpieczne dla zdrowia?
Może się wydawać, że kupując na bazarkach, wybieramy produkty lepsze od tych, które można dostać w sklepach. To nie zawsze prawda.
- Jeśli kupujemy poza łańcuchem chłodniczym na targowisku, bazarze czy od ulicznego sprzedawcy, to w praktyce znajdujemy się poza oficjalnym systemem kontroli bezpieczeństwa i systemów jakości - przekonywał dr hab. Jarosław Markowski. - Wybierajmy je zatem uważnie, najlepiej od zaufanych sprzedawców. Zakażenia mikrobiologiczne mogą bowiem pochodzić z pola lub sadu, ale również być wynikiem błędów higieny pracowników i sprzedawców. Początkowe zakażenia owoców i warzyw w trakcie zbioru, transportu i handlu w połączeniu z wysoką temperaturą podczas zakupów mogą dać w efekcie zakażenie pokarmowe znaczną liczbą różnych drobnoustrojów i późniejsze problemy żołądkowe.
Nie jesteśmy jednak bezbronni. Uważne zakupy powinny nam pomóc odrzucić większość potencjalnie szkodliwych produktów jeszcze przed zakupem.
- Owoce i warzywa ze śladami zakażeń mikrobiologicznych, o nietypowej barwie, smaku i zapachu zawsze wyrzucamy - tłumaczył specjalista. - Potencjalne niebezpieczeństwo zatrucia jest duże, szczególnie latem, więc nie warto ryzykować. Najważniejsze jest zachowanie nieprzerwanego łańcucha chłodniczego i utrzymanie jak najniższej temperatury, najlepiej poniżej 7 stopni Celsjusza.
***
dr hab. Jarosław Markowski, Profesor IO był kierownikiem Pracowni Przetwórstwa i Oceny Jakości Owoców i Warzyw w Instytucie Ogrodnictwa w Skierniewicach