Robert Mak³owicz jest wszędzie - od lat widzimy go w telewizji, od ponad roku na jego kanale na YouTubie, a od niedawna także w Lidlu. I choć mam trochę opór, gdy to piszę (bo Polacy wcale nie mają go dosyć - musicie to przyznać), to w tym przypadku dosłownie wyskakuje z lodówki. W wybranych sklepach sieci Lidl można bowiem dostać gotowe dania z linii Makłowicz Menu, które zostały opracowane przez samego krytyka wraz z synami.
Robert Makłowicz sam zachęca do próbowania jego dań i zdawania relacji za pośrednictwem Instagrama. Mnie długo nie musiał namawiać - gdy tylko nadarzyła się okazja, wybrałam się do pobliskiego Lidla. Poszukiwania nie były proste, bo produkty te dostępne są w wybranych sklepach i nie na terenie całej Polski. Przynajmniej na razie. Ja swoje danie wyhaczyłam podczas drugiej próby i o mało go nie przeoczyłam. Było to ostatnie opakowanie w kartonie, co musi świadczyć o tym, że propozycje od krytyka rozchodzą się jak ciepłe bułeczki. Czy słusznie? Naprawdę jest o co walczyć i przeczesywać lodówki w poszukiwaniu jego potraw? Sprawdźmy.
Danie: Czerwone curry po tajsku
Cena: 11,99 zł
Waga: 350 g
Ocena: W środku curry od Makłowiczów znajdują się dwie komory - z ry¿em oraz sosem. Po zjedzeniu stwierdzam, że jak na tę ilość ryżu sosu mogłoby być trochę więcej, ale to nie jest jakaś bolesna przepaść pod względem proporcji. Już podczas podgrzewania (ja robiłam to w mikrofali, ale można też na patelni) czułam boski zapach. A jak smak?
Nie miałam dużych oczekiwań wobec tego dania. Zwykle gotowe potrawy są raczej przeciętne. W przypadku tego curry byłam naprawdę pozytywnie zaskoczona. Przyznam nawet, że smakuje tak dobrze, jak z mojej ulubionej tajskiej restauracji (która ma świetne oceny - to nie tak, że nie stwierdzam to tylko na podstawie własnych obserwacji). Smak sosu jest genialny. Czerwone curry wskazywałoby na nieco ostrzejsze doznania (tradycyjnie w kuchni tajskiej żółte curry to to najłagodniejsze, czerwone - średnioostre, zielone - najostrzejsze), tu raczej było lekko pikantne. Ale na plus, bo smak chili był wyczuwalny. Największe zaskoczenie to kurczak. W mało którym gotowym daniu ten rodzaj mięsa jest przyrządzony dobrze. Zwykle to przegotowane, twarde i gumowe kawałki. Tutaj kurczak był dosyć mocno rozdrobniony, ale nie zmielony. Można było wyczuć poszczególne kawałeczki i były... nieziemskie. Bardzo delikatne, soczyste i idealnie przygotowane. To przesądziło o mojej ocenie. Jednym słowem: polecam.
Robert Makłowicz opracował też drugie danie, które można dostać w sklepach sieci. Jest to kurczak po marokańsku, którego niestety nie udało mi się spróbować. Poza tym w Lidlach dostaniemy także sosy do dań Makłowicz Menu, które powstały we współpracy z firmą Roleski. Do wyboru są trzy propozycje odpowiednie także dla wegan: sos do spaghetti, meksykański o słodko-kwaśny.
Mieliście okazję spróbować dań od Makłowicz Menu? Dajcie znać, co sądzicie.