Musimy przyznać, że takie kulinarne starcia na Euro bardzo lubimy. Mecze nierzadko wiążą się z nerwami i podniesionym ciśnieniem, a jedyne, o co przyprawiają nas walki potraw, to szybsze bicie serca (i czasem ślinotok). Dlatego dziś chętnie przedstawimy wam dwa wspaniałe przepisy na dwa boskie dania, które dostaniemy w obu ścierających się dziś na murawie państwach - a także w waszych kuchniach, jeśli postanowicie je przygotować. To co? Zaczynamy?
Nie zamierzamy spierać się o to, co było pierwsze - nasz chłodnik czy hiszpańskie gazpacho. Nie jest to przecież najważniejsze. To, co się liczy to fakt, że oba te dania są pyszne i stanowią genialną propozycję na obiad na upały. Podstawą gazpacho są dorodne, dojrzałe pomidory, które są przecież wizytówką tego ciepłego kraju. A sam przepis jest najprostszy z możliwych.
Składniki:
Dodatki (opcjonalnie):
Warzywa myjemy i osuszamy. Ogórek obieramy, paprykę pozbawiamy gniazda nasiennego. Wszystkie warzywa kroimy na mniejsze kawałki i umieszczamy w misie blendera. Wrzucamy też obrany czosnek oraz pozostałe składniki. Całość miksujemy, aż uzyskamy gładką masę. Gotowe gazpacho odkładamy do lodówki na co najmniej 2 godziny, by się porządnie schłodziło. Zupę nakładamy do głębokich talerzy. Możemy udekorować odrobiną posiekanych warzyw i/lub polać cienką strużką oliwy.
Brudet po polsku może nie brzmi najbardziej apetycznie na świecie, ale - uwierzcie - zakochacie się. Zresztą zamiast z brudem, można ją skojarzyć z brunetem, a wtedy od razu jakoś cieplej na sercu. Ale do rzeczy. Co to w ogóle jest? To chorwacka gęsta zupa, przygotowana na bazie kilku rodzajów świeżych ryb i dojrzałych pomidorach. Co ciekawe, tej zupy się nie miesza - można co najwyżej potrząsać garnkiem.
Składniki:
Ryby myjemy, oczyszczamy i kroimy na równe, duże kawałki. Siekamy cebulę i szklimy na oliwie w garnku, który pomieści wszystkie ryby. Dodajemy posiekany czosnek, pokrojone pomidory, koncentrat pomidorowy oraz liść laurowy i dusimy 10 minut. Dodajemy ryby, wlewamy wino, ocet i tyle wody, by pokryła ryby. Doprawiamy solą, pieprzem i szczyptą cukru. Nie przykrywamy, nie mieszamy, lecz potrząsamy garnkiem od czasu do czasu. Chwilę gotujemy na dużym ogniu, zmniejszamy go i gotujemy na małym, aż ryby będą miękkie. Pod koniec wsypujemy natkę. Podajemy jako danie główne z chlebem lub polentą.
Uwaga: danie można urozmaicić, dodając do niego świeże krewetki, langustynki (škampi) i małże.
Autor: Anna Iwaszkiewicz
Źródło: Magazyn Kuchnia
I co? Który przepis bardziej przypadł wam do gustu? Schłodzone, orzeźwiające gazpacho, a może przypominający wakacje, sycący brudet?