Drożyzna w sklepach nie odpuszcza. Kilogram pomidorów już za ponad 28 zł. "Ceny grozy"

Drastyczny wzrost cen, w tym również żywności, nie przestaje być tematem rozmów. Polacy chętnie publikują w sieci zdjęcia paragonów ze sklepów i porównują je z cenami sprzed roku. Jedna z naszych czytelniczek również przesłała nam zdjęcia, na których widać ceny warzyw i owoców w jednym z osiedlowych sklepów w Warszawie. Skomentowała je krótko. "Ceny grozy".

Więcej informacji o zmieniających się cenach produktów znajdziesz na Gazeta.pl.

Wakacje przyzwyczaiły nas, że w sieci co chwila pojawiały się zdjęcia tzw. paragonów grozy, robione przez Polaków, którzy odwiedzali zarówno polskie, jak i zagraniczne restauracje. Nie trzeba jednak iść do knajpy, aby zetknąć się z drastycznie rosnącymi cenami produktów. Wystarczy wyprawa do sklepu spożywczego na podstawowe zakupy, aby przekonać się, że inflacja daje się we znaki.

Zobacz wideo Rosnące ceny i rachunki frustrują Polaków. Dlaczego jest drogo i czyja to wina?

Jedna z naszych czytelniczek wysłała nam zdjęcia cen w osiedlowym sklepie w Warszawie. Widać na nich, że za kilogram pomidorów malinowych trzeba zapłacić już 28,85 zł, za kilogram ogórków zielonych 20,90 zł, za główkę sałaty lodowej 8,40 zł, a za kilogram limonek 31,70 zł.

Byłam szczerze zdziwiona, gdy je zobaczyłam. Na co dzień nie mieszkam już w Warszawie i tak wysokie ceny mnie zaskoczyły. Pamiętam, że kiedyś kilogram takich pomidorów kosztował około 15-20 zł, ogórków ok. 10 zł, główka sałaty 3 zł...

- wspomina. "Gdy byłam studentką, często robiłam sobie sałatki z pomidorów i ogórków, ale widzę, że teraz to już nie są takie tanie rzeczy..." - dodaje.

Ceny wyższe już blisko o 50 proc.

Rzeczywiście, ceny produktów rosną od wielu tygodni. Redakcja Next Gazeta.pl we współpracy z agencją badawczą CMR oraz portalem Handelextra.pl co miesiąc przygotowuje koszyk cenowy sklepów małoformatowych. "O ile w listopadzie ceny najmocniej drożejącego produktu z naszego koszyka rosły o 37 proc., to w grudniu są już pozycje ze wzrostami zbliżającymi się do 50 proc." - czytamy w tekście dotyczącym grudnia 2021.

Z analizy dowiadujemy się, że wśród warzyw i owoców bardzo podrożały właśnie ogórki (+47,5 proc. rok do roku), ziemniaki (+26,3 proc.), pomidory (+19,9 proc.) i banany (+11,1 proc.). Najmocniej potaniały z kolei jabłka (-11,8 proc.).

embed

Jednak nie tylko warzywa i owoce drożeją. Więcej zapłacimy też za nabiał (np. masło +45,8 proc., ser żółty +17,5 proc., mleko +15,9 proc.). Sama z ciężkim sercem sięgałam ostatnio w jednym z hipermarketów po 150 g paczkowanej goudy, która obecnie kosztuje 6 zł, a kiedyś jej cena zbliżała się do 4.

Podskoczyły również ceny chleba (+24,6 proc.), mąki (+9,6 proc) czy makaronu (+6,3 proc.). Więcej płacimy też m.in. za cukier, napoje (tańsza w grudniu była herbata) czy jajka.

Inflacja najwyższa od 21 lat

Według danych Głównego Urzędu Statystycznego, inflacja w Polsce w grudniu 2021 roku wyniosła 8,6 proc. To najwyższy odczyt od 21 lat, a dokładnie od listopada 2000 roku, kiedy odnotowano inflację na poziomie 9,3 proc.

Na stronie Krajowej Izby Gospodarczej czytamy, że "ceny przeciętnie okazały się o 0,9 proc. wyższe niż w listopadzie i jednocześnie wyższe niż przed rokiem o 8,6 proc. (w listopadzie wskaźnik dwunastomiesięczny wynosił 7,8 proc.)". Ceny żywności i napojów bezalkoholowych wzrosły miesiąc do miesiąca o 2,1 proc., a rok do roku o 8,6 proc.

Premier apeluje, sklepikarze się boją

Od 1 lutego zacznie obowiązywać nowelizacja ustawy o podatku od towarów i usług. W ramach tarczy antykryzysowej 2.0 rząd wprowadzi m.in. 0 proc. VAT na żywność. W styczniu premier Mateusz Morawiecki zaapelował do przedsiębiorców, aby obniżyli ceny w sklepach o 5 proc., bo tyle aktualnie wynosi podatek VAT na żywność.

O ile część supermarketów zapowiedziała, że obniży ceny, o tyle dla mniejszych przedsiębiorców może to być problematyczne. Właścicielka osiedlowego sklepu w Lublinie przyznaje, że w związku ze wzrostem cen prądu, cen w hurtowniach, a także płacy minimalnej, zastanawiała się nad podwyżką cen, aby nie musieć dopłacać do interesu. "Ale jeśli je teraz wprowadzę i od lutego obniżę ceny o VAT, to i tak obniżki nikt nie zobaczy. Wydawać się będzie, że cena jest bez zmian i zarabiam więcej. Nie wiem, co robić w tej sytuacji. Boję się, że któryś z klientów na mnie doniesie" - mówiła "Dziennikowi Wschodniemu".

Więcej o: