"Inflacja wyprzedza drukowanie". W menu dokleja się karteczki z nowymi, wyższymi cenami

Marek Tatała, wiceprezes Forum Obywatelskiego Rozwoju, w jednej z restauracji odkrył zauważył zjawisko. W miejscu starych cen w menu doklejone zostały karteczki z nowymi, wyższymi. We wpisie na Twitterze podzielił się spostrzeżeniami i zwrócił do PiS-u.

Więcej informacji na temat inflacji i wyższych cen znajdziesz na stronie Gazeta.pl

Zobacz wideo Z jakim poziomem inflacji możemy pożegnać rok 2022?

Galopująca od wielu miesięcy inflacja sprawia, że z dnia na dzień ceny w sklepach i restauracjach są coraz wyższe. Polacy nie mogą się przyzwyczaić do tego stanu rzeczy, u wielu osób już zwykłe zakupy potrafią wywołać spustoszenie na bankowych kontach. Do tego zbliża się sezon urlopowy, który wiąże się z dodatkowymi kosztami związanymi z wyjazdami. Turyści chętnie wybiorą się do restauracji, ale tam także czekają na nich niezbyt miłe niespodzianki związane z cenami. Smutnego odkrycia w jednym z lokali dokonał wiceprezes Forum Obywatelskiego Rozwoju Marek Tatała. Podzielił się nim na twitterowym profilu.

Inflacja sprawia, że restauracje nie nadążają drukować nowego menu

Rosnące ceny prądu, gazu i produktów sprawiają, że lokale muszą podwyższać ceny serwowanych posiłków. Często zdarza, że już nawet po tygodniu musimy zapłacić więcej za to samo danie. Restauratorzy często nie są w stanie udostępniać nowego menu co kilka dni. Drukują jednorazowe spisy potraw i przyklejają na nie karteczki z nowymi kwotami. Na to uwagę zwrócił ekonomista Marek Tatała. 

Zwracam uwagę na świeże naklejki z nowymi cenami (w internecie jeszcze poprzednia wersja). Inflacja wyprzedza drukowanie menu. Kiedy rząd PiS weźmie się w końcu za walkę z inflacją, zamiast dolewania benzyny do inflacyjnego ognia?

- czytamy we wpisie na Twitterze. 

Kryzys w branży gastronomicznej. Wiele restauracji zostanie zamkniętych

Prezes Izby Gospodarczej Gastronomii Polskiej Jacek Czauderna w rozmowie z Polsat News podkreślał, że ludzi nie stać na stołowanie się w restauracjach. Jego zdaniem sytuacja w gastronomii może się jeszcze bardziej pogorszyć. Wielu restauratorów zmuszonych jest do zamykania swoich biznesów. 

Wcześniej czteroosobowa rodzina wydawała na obiad 180 zł, teraz to cena rzędu 250-300 zł. To nie pomaga w rozwoju branży, a wręcz przeciwnie, spowoduje, że coraz więcej lokali będzie się zamykało

- mówił Czauderna. Dodał, że w dobie galopującej inflacji nawet podwyżki cen nie zrekompensują kosztów związanych z opłatami za media. Obecnie właściciele lokali mają trzykrotnie wyższe rachunki za wodę, prąd i gaz. Restauratorzy często zadłużają się u dostawców. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.