Jakich ryb nie zamawiać nad Bałtykiem? "To nie jest ryba występująca naturalnie w przyrodzie"

Sezon wakacyjny w pełni i wielu Polaków wybiera wypoczynek nad ukochanym Bałtykiem. A wiadomo, jak jest się nad morzem, obowiązkowo trzeba zjeść rybę. Jednak zanim zamówimy w smażalni "rybę prosto z kutra", warto wiedzieć, czy taka ryba w ogóle żyje w Bałtyku. Dziś podpowiemy, których ryb nie zamawiać nad morzem, żeby uniknąć rozczarowania lub, co gorsza, zatrucia.
Zobacz wideo

W sezonie wakacyjnym 2022 Polacy bardzo chętnie wybierają wypoczynek nad Bałtykiem i korzystając z pobytu nad morzem, z przyjemnością zajadają się rybami. Niestety, nierzadko zdarza się tak, że zamówione ryby nie mają wiele wspólnego z naszym rodzimym morzem, a co za tym idzie - raczej nie będą świeże. Których ryb nie powinniśmy zamawiać w nadbałtyckich smażalniach, żeby nie dostać na talerzu rozmrożonego fileta? Przede wszystkim takich, które nie występują naturalnie blisko miejsca, gdzie spędzamy urlop.

Do najczęściej zamawianych ryb w nadmorskich restauracjach należą dorsz, halibut, łosoś, a także morszczuk. Niestety, zamawiając te ryby, możemy liczyć się z tym, że zostały rozmrożone i szybko usmażone we fryturze. Jeśli najdzie nas ochota na łososia, a w menu nie ma adnotacji, że jest to dziki łosoś, który ma charakterystyczną, jasnobeżową barwę - lepiej zrezygnować na rzecz np. rodzimej flądry lub śledzia, czy także wysoko cenionej przez smakoszy sielawy.

Ostrożnie należy podchodzić także do ukochanego przez Polaków dorsza. "Zgodnie z decyzją Komisji Europejskiej, połów dorsza we wschodniej części Morza Bałtyckiego od dwóch lat jest zakazany. Dozwolone jest pozyskiwanie tej ryby w ramach przyłowu, czyli podczas połowu innych gatunków, jednak kwoty połowowe na jednego rybaka są śladowe. Od 2022 roku obowiązuje też zakaz połowu bałtyckiej odmiany łososia atlantyckiego - wyjaśniał w rozmowie z TVN24 prezes Zrzeszenia Rybaków Morskich, Jacek Wittbrodt.

Halibut, mintaj i morszczuk nie występują naturalnie w Bałtyku (halibut niezwykle rzadko), dlatego zamawiając którąś z tych pozycji, raczej nie doświadczymy świeżego i delikatnego mięsa. Podobnie kergulena i przemysłowo hodowana panga, którą nie tylko zamawiamy w smażalniach, ale także kupujemy w marketach, mając w głowie przeświadczenie, że przecież wszystkie ryby to cenne źródło witamin.

To nie jest ryba występująca naturalnie w przyrodzie. Panga to twór genetyczny stworzony na potrzeby szerokiego rynku konsumpcyjnego. Hoduje się ją głównie w Wietnamie w basenach. Odpowiednio się ją karmi, podając m.in. hormony wzrostu, tak by w krótkim czasie uzyskała odpowiedni gabaryt 

- mówi w rozmowie z Wirtualną Polską dietetyk Agnieszka Piskała-Topczewska.

A co z rybami słodkowodnymi, które przecież nierzadko pojawiają się w menu nadmorskich restauracji? Czy istnieje szansa zjeść świeżego pstrąga, sandacza czy jesiotra lub węgorza? Okazuje się, że nie jest to wykluczone - te ryby wprawdzie żyją w zbiornikach słodkowodnych, ale część z nich występuje także w zatokach i wodach przybrzeżnych Bałtyku.

Haps.pl jest dla Was i dla Was piszemy o kulinariach. Nie oznacza to jednak, że nie pamiętamy i nie myślimy o Ukrainie. Wszystkie najważniejsze informacje znajdziecie w tych miejscach: wiadomości.gazeta.pl, kobieta.gazeta.pl/ukraina.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.