Zasłynął ze zbierania grzybów, choć za nimi nie przepada. Twierdzi, że jeden okaz jest wart grzechu

Grzybobranie często jest określane naszym sportem narodowym. Wraz z początkiem jesieni Polacy tłumnie ruszają do lasów, wypatrują najpiękniejszych okazów, a później chętnie dzielą się zdobyczami w mediach społecznościowych. Co ciekawe, na poszukiwania udają się również osoby, które... wcale nie lubią zajadać się grzybami.

We wtorek 24 września przypada Dzień Grzyba. Z tej okazji porozmawialiśmy z Markiem Chajdukiem, znanym na TikToku pod pseudonimem "mareksarajewo". Od 2021 roku dzieli się wskazówkami, relacjami z wypadów do lasu i zabawnymi nagraniami na temat grzybobrania. Obecnie jego profil śledzi już blisko 27 tys. osób. 

Zobacz wideo Drogie grzyby rosną w centrum miasta! Są jednymi z najsmaczniejszych

Chodzi na grzyby, ale ich nie lubi. Polacy uwielbiają grzybobranie

Niektórych może zaskoczyć fakt, że chociaż Marek na co dzień zrzesza wielbicieli grzybobrania, to on sam... nie przepada za jedzeniem grzybów. Wyznaje, że lubi smak, jednak odrzuca go ich gumowa konsystencja. Do lasu chodzi więc przede wszystkim z przyjemności. Docenia spokój, świeże powietrze i możliwość spędzenia czasu z bliskimi. 

Poza tym znalezienie borowika szlachetnego przynosi większe emocje niż jakikolwiek rollercoaster w Energylandii. Adrenalina skacze

- mówi Marek. 

Co więc robi z zebranymi grzybami? Zazwyczaj je suszy, bo w tej formie mogą być przechowywane naprawdę długo. Chętnie wykorzystuje je do gulaszu i bigosu lub mieli do farszu na pierogi. Lubi też dodawać leśnego aromatu sosom. - Smak przechodzi, ale samych grzybów nie jem. Zmielonych w farszu też nie czuć - dodaje. 

Zaznacza jednak, że istnieje kilka wyjątków. Niektóre okazy wyróżniają się bowiem bardziej zwartą konsystencją. Jego ulubieńcem są bez wątpienia kanie, z których wyczarowuje pyszne kotlety. - To jest grzyb wart grzechu - mówi. Docenia również boczniaki oraz kurki. Te ostatnie lubi szczególnie w sosie lub jajecznicy. 

Od rodzinnych wycieczek do prawdziwej pasji. "Raz w tygodniu obowiązkowo"

Marek zaczął interesować się grzybobraniem już w dzieciństwie, kiedy udawał się z rodzicami i dziadkami na leśne poszukiwania. 

U nas w rodzinie to była forma spędzania czasu, chodziliśmy do lasu, a później np. jeździliśmy do karczmy na obiad, bardzo to lubiłem, mimo że bardzo bałem się pająków

- wspomina. 

Jego pasja narodziła się na nowo cztery lata temu. Miłość do grzybobrania postanowił zaszczepić także w znajomych, z którymi obecnie regularnie spędza w ten sposób jesienne weekendowe poranki. Jak przyznaje, od początku października obowiązkowo wyrusza do lasu przynajmniej raz w tygodniu. - To jest takie uspokajające, relaksujące. Co więcej, grzyby w sklepach nie są tanie. W lasach mamy je za darmo. Gdzie w tych czasach mamy jedzenie za darmo? No nigdzie - podsumowuje. Jeśli masz ochotę, to zagłosuj w naszej sondzie, która znajduje się poniżej.

Więcej o: