Pandemia koronawirusa sprawiła, że producenci jaj doświadczają problemów. W tarapatach są przede wszystkim hodowcy z Włoch, które są trzecim największym producentem jajek w Europie. W wielu miejscach producentów włoskich zastępują polscy, zatem należy liczyć się z tym, że zasoby mogą być mniejsze. Nie bez znaczenia pozostają także wzmożone zakupy w naszym kraju.
Katarzyna Gawrońska, dyrektorka KIPDP tłumaczy, że ze względu na wzrost cen i pewność zbytu, wielu polskich hodowców zapewne nie będzie chciało brać udziału w akcjach promocyjnych w popularnych supermarketach i sprzedawać im jajek po kosztach wytwarzania. Ponadto, jak podaje serwis Bankier, hodowcy borykają się z innymi problemami – doskwiera im brak pracowników, wzrost kosztów sanitarnych, problemy transportowe. Ich firmy muszą mieć zabezpieczenie na wypadek przedłużania się ograniczeń związanych z koronawirusem.
Gawrońska dodaje, że obecnie nadwyżki z produkcji jaj w Europie trafiają na rynek azjatycki – jednak nie w formie surowej, ale przetworzonej. Zakłady przetwarzające jaja prowadzą zatem walkę o surowiec, przez co rosną ceny.
Według KIPDP na rynku jest też nawet o milion kur-niosek mniej niż rok temu. Niestety nie jest możliwa szybka reakcja na duży popyt na jajka – nioska osiąga dojrzałość dopiero po 18-20 tygodniach. Gwałtowne zmiany są niestety mocno odczuwalne.