Biały kożuch na ogórkach kiszonych czy domowym zakwasie na barszcz lub żurek na pewno widziałeś nieraz. Pojawia się zazwyczaj po kilku dniach od otwarcia słoika. Wiele osób traci apetyt, kiedy tylko zauważy, że pojawił się na powierzchni zalewy. Fakt, nie wygląda zbyt zachęcająco. Czy jest jednak dla nas szkodliwy?
Jeśli kiedykolwiek mieliście w rękach książkę na temat fermentacji (na przykład autorstwa guru fermentacji Sandora Katza czy Aleksandra Barona), wiecie pewnie, czym jest warstwa, która pojawia się na wierzchu ogórków, kiszonej kapusty lub zakwasu. Ta cieniutka, jasna pokrywa, która przypomina pomarszczoną folię, to nic innego, jak kożuch fermentacyjny. Pojawia się co prawda w wyniku działalności bakterii, jednak sam w sobie nie jest dla nas szkodliwy.
Autorzy publikacji na temat kiszonek radzą jednak, by - jeśli już go zauważymy - zdjąć go z powierzchni lub wymieszać z płynem. Może on bowiem sprawić, że zmniejszy się kwasowość naszego przetworu, a w rezultacie kiszone ogórki czy kapusta się zepsują. Najlepiej zrobić to jak najszybciej, ponieważ im dłużej pozostaje na powierzchni, tym większe prawdopodobieństwo, że kiszonka nie będzie się nadawała do jedzenia.
Na kożuch fermentacyjny trzeba uważać także z innego powodu. Może się bowiem zdarzyć, że stanie się on niejako "tratwą", na której zagnieździ się pleśń. Po czym poznać, że tak się stało? Pleśń zazwyczaj pojawia się nie na całej powierzchni (jak kożuch fermentacyjny), tylko punktowo i jest grubsza. Często ma ona również przebarwienia, np. w kolorze zielonym, ciemnoszarym, pomarańczowym czy czerwonym.
Co jeszcze powinno zwrócić naszą uwagę? Jeśli zakwas zaczyna się pienić lub jego konsystencja stanie się "glutowata", to znak, że, niestety, nadaje się już do wyrzucenia. Nasze wątpliwości powinna również wzbudzić sytuacja, w której ogórki kiszone przestają być jędrne, a stają się miękkie i łatwo rozpadają się, np. pod wpływem dotyku.