Przepis powstał zupełnie przez przypadek, ale okazał się totalnym hitem. Szykowałam czekoladowe babeczki na szkolny kiermasz syna i, cóż... coś pokręciłam. Efekt? Zamiast idealnych, równych muffinek wyszły... "wulkany". Nigdy nie zapomnę wyrazu twarzy mojego syna, gdy zobaczył kratery na środku każdej. Na szczęście po pierwszym kęsie wszystko się zmieniło. Frużelina, która miała być tylko niewielkim dodatkiem, rozlała się na zewnątrz babeczek i podbiła serca wszystkich próbujących. Smakowały tak obłędnie, że od tamtej pory celowo "psuję" przepis i piekę właśnie tę wersję. Może nie wyglądają jak z cukierni, ale kto by się tym przejmował, skoro smakują doskonale?
Sekretem tych babeczek jest domowa frużelina, która w piekarniku zamienia się w apetyczną, słodką "lawę". Zamiast gotowych produktów, warto poświęcić chwilę na przygotowanie własnego owocowego sosu - to on nada im wyjątkowy smak i sprawi, że każda muffinka zrobi furorę. Jeśli masz w domu prawdziwych łasuchów, lepiej od razu zrób podwójną porcję, bo znikają z talerza z prędkością światła.
Do upieczenia 12 babeczek, będziesz potrzebować:
Składniki na frużelinę:
PORADA! Jeśli nie masz świeżych owoców, świetnie sprawdzą się te mrożone. Pamiętaj jednak, aby przed przygotowaniem frużeliny dokładnie je rozmrozić i odlać nadmiar soku. Dzięki temu sos będzie miał odpowiednią konsystencję i nie rozwodni babeczek.
Przygotowanie babeczek wcale nie jest trudne, a efekt końcowy zadowoli każdego wielbiciela słodkości. Wystarczy odrobina cierpliwości, aby za jednym zamachem wyczarować nie tylko perfekcyjne ciasto, lecz także domową frużelinę Gotowi? To do dzieła.