Pewnego dnia przypomniałam sobie o rogalikach, które do herbaty zawsze robiła mama. Nagle w głowie pojawił się smak gęstej marmolady, lekko przypieczone brzegi i ciasto, które kruszy się w palcach. Miałam w lodówce śmietanę, w szafce zalegał słoik konfitury i zanim się obejrzałam, zagniatałam masę. Miały być "na próbę", wyszło ponad 30 sztuk. Nie przesadzę, jak powiem, że zniknęły szybciej, niż zdążyłam przetrzeć blat.
Nie wiem, kto wymyślił, że do kruchych rogalików trzeba mieć talent. Prawda jest taka, że to jeden z tych wypieków, które robią się prawie same, o ile masz masło i marmoladę. Ciasto się nie lepi, nie wymaga specjalnych akcji, nie rośnie jak drożdżowe, po prostu miksujesz, chłodzisz i lepisz. Dostajesz za to małe, chrupiące półksiężyce, które są tak wdzięczne w pieczeniu, że możesz je nadziewać, czym chcesz i zawsze się uda.
Składniki (na ok. 30-32 sztuki):
Jeśli jesteś osobą, która lubi mieć coś słodkiego na wszelki wypadek, to strzał w dziesiątkę. Do środka możesz dać praktycznie wszystko, byle nie za rzadkie, dlatego marmolada sprawdza się najlepiej. Ich chrupiąca struktura i słodkie nadzienie sprawiają, że trudno się im oprzeć.
Sposób przygotowania: