Więcej grzybowych porad znajdziesz na naszej stronie głównej Gazeta.pl
Bądźmy szczerzy - grzyby są super i są super niemal zawsze z niewielkimi wyjątkami. Można na przykład za wyjątek uznać przypadkowe dodanie goryczaka żółciowego do sosu albo zebranie trzech koszy pełnych, niestety, robaczywych podgrzybków. Wyjątkiem są także sytuacje, kiedy zamiast kosza pełnego grzybów, wynosimy z lasu mandat lub - co gorsza - gniewny wzrok sąsiada. Oczywiście mówimy tutaj o ważnej rzeczy w sposób żartobliwy, jednak trzeba wiedzieć, gdzie na grzyby nie chodzić.
Nie jest niczym niewłaściwym spacerowanie po lesie z koszykiem i wypatrywanie tych pięknych, małych, brunatnych łebków, które aż pchają się do marynaty. Ale... Jeśli jesteś w nieodpowiednim miejscu, zaszkodzisz z pewnością nie tylko sobie, lecz także przyrodzie. Oto trzy miejsca, gdzie na grzyby lepiej się nie wybierać.
Nie powinno wydawać się to dziwne, ale czasami niektórzy o tym zapominają. Na terenach parków narodowych pod żadnym pozorem nie wolno wyrzucać śmieci, zbaczać z wytyczonych szklaków, niszczyć roślinności i zbierać grzybów. Ktoś mógłby pomyśleć, że to idiotyczny zakaz, ponieważ grzyby i tak znów urosną, ale po co później słono za to płacić? Mandat za zbieranie grzybów w niedozwolonym miejscu może wynosić nawet 500 zł. Za tę cenę można kupić co najmniej kilka porządnych, wiklinowych koszy na wyprawy grzybowe do miejsc dozwolonych.
Kiedy jesteś w lesie i widzisz tabliczkę z napisem "ostoja zwierzyny", zawróć i idź przed siebie. Chyba że chcesz przestraszyć się wielkiego łosia lub rozsierdzonego dzika, a takich spotkań oko w oko zdecydowanie nie polecamy. Zwierzętom daj święty spokój, a grzyby z pewnością znajdziesz kilkanaście metrów dalej. Podobnie jest z poligonami wojskowymi i miejscami stacjonowania wojska. Tam naprawdę lepiej nie kusić losu.
Akurat jeżeli chodzi o zbieranie grzybów na prywatnych działkach, mam coś do powiedzenia - moja rodzina ma niewielki lasek i niemal co roku dochodzi do "szabrowania" maślaków, a od jakiegoś czasu także podgrzybków i wrzosów. Tak - ludzie czasami nie zdają sobie sprawy z tego, że prywatne lasy mogą mieć monitoring, nawet gdy są ogrodzone. Świadome wchodzenie na czyjś teren i zabieranie z tego miejsca czegokolwiek jest zwykłą kradzieżą, która również może skutkować mandatem lub późniejszym wystawianiem się na wstyd i obelgi sąsiadów. Po co to komu?