Skandal w Biedronce. "Towar macany należy do macanta". Głos zabrał Główny Inspektorat Sanitarny

Pod koniec lutego internet obiegła historia zachowania jednej ze stałych klientek Biedronki. W dyskontach po pieczywo sięgamy samodzielnie i tu pojawił się problem. Pani nie mogła się zdecydować, który bochenek będzie najlepszy i wymacała kilka sztuk. Pracownica nie wytrzymała. Do sprawy odniósł się także Główny Inspektorat Sanitarny.
Zobacz wideo [MATERIAŁ PROMOCYJNY] Owsianka, którą zrobisz ekspresowo. Genialny mus z owoców podkręci jej smak

Klient w sklepie samoobsługowym czuje się swobodnie i może spokojnie podjąć decyzję, na który produkt się decyduje. Jednak są także minusy popularnego rozwiązania. Nie każdy bowiem zwraca szczególną uwagę na względy higieniczne. Przykładem jest pewna pani, która macała kilka chlebów i wybrała zupełnie inny. Historia z Biedronki ma swój ciąg dalszy.

Towar macany należy do macanta? Skandal z Biedronki ma ciąg dalszy

Po tym, jak pewna kobieta dotykała wielu chlebów i została zmuszona do zakupu każdego z nich, w sieci zawrzało. Część internautów uznała, że zachowanie klientki było naganne i poniesione konsekwencje były właściwym rozwiązaniem. Natomiast spora liczba osób była zdania, że to nie czasy PRL-u i od wielu lat obowiązuje zasada "klient nasz pan". Jednak czy na pewno? Do sprawy w delikatny sposób odniósł się Główny Inspektorat Sanitarny.

GIS zamieścił prostą, ale bardzo czytelną grafikę na Facebooku związaną z sięganiem po pieczywo. Zaznaczył, że dotykanie chleba lub innych wyrobów jest niehigieniczne. Pamiętajmy, że jest to produkt, którego nie można umyć ani zdezynfekować, a który trafia bezpośrednio do naszych ust. Dlatego tak ważne jest korzystanie z jednorazowych rękawiczek ochronnych. Niestety stanowisko GIS-u spotkało się z różnorodnym odbiorem. Część osób pochwaliła starą zasadę, że "towar macany należy do macanta", inni zaś nie szczędzili słów krytyki.

To co powiedzieć, jak przed zamknięciem sklepu znanej sieciówki, pracownica przekłada chleby i bułki gołymi rękoma, otwierając przy tym drzwiczki, które w ciągu dnia macane były przez tysiąc osób? A po zapytaniu, co wyprawia, odpowiada: przecież myłam ręce

- komentuje użytkowniczka Facebooka.

Niby spoko, ale promowanie produkowania i zużywania foliowych jednorazowych rękawiczek jest takie sobie. To już można choćby ten woreczek wziąć i ponownie wykorzystać. Albo szczypce do pieczywa

pisze inna kobieta.

Bezpieczeństwo nie powinno przysłaniać kwestii ochrony środowiska, podczas gdy tę samą rzecz można zrobić równie dobrze i z takim samym efektem, przy mniejszym zużyciu zasobów. Rękawiczki to ostateczność. Lepiej wywinąć foliówkę tak, żeby ręka weszła do środka i tak wziąć pieczywo

- twierdzi mężczyzna.

Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.

Co się właściwie stało? Historia sprzed kilku dni, czyli mała retrospekcja

Nie tak dawno informowaliśmy o pewnej sytuacji, która wydarzyła się w jednym ze sklepów sieci Biedronka. Pracownica dyskontu opowiedziała w rozmowie z Wirtualną Polską, jak pewnego dnia postanowiła zainterweniować obserwując notoryczne zachowanie jednej z klientek. 

Przychodzi do nas elegancka i dobrze ubrana pani po 50-tce. Płaszczyk, kozaczki, wymalowana jak modelka, ale notorycznie kupowała pieczywo bez rękawiczek. Miała do mnie pecha, bo co rano zwracałam jej uwagę. Pewnego dnia nie wytrzymałam, kiedy na moich oczach wymacała cztery różne chleby, po czym wzięła inny

- opowiada pracownica Biedronki.

Z dalszej części relacji możemy dowiedzieć się, że konsekwencją postępowania klientki był obowiązek zakupu wszystkich produktów, które wcześniej zdecydowała się dotknąć bez użycia rękawiczek ochronnych. Decyzja ekspedientki spotkała się ze sprzeciwem eleganckiej pani, która postanowiła złożyć skargę do kierownika Biedronki. Ku zaskoczeniu klientki przełożona przyznała rację pracownicy. Od tamtej pory wspomniana 50-letnia kobieta zawsze zakłada rękawiczki, sięgając po pieczywo.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.