Kiedy tylko zaczyna się lato, moja kuchnia tonie w słoikach. Najpierw są to truskawki, nieco później czereśnie, wiśnie i agrest. W tym czasie pojawiają się ogórki i nasza królowa wakacyjnych zbiorów - cukinia. Nie znam osoby, która nie lubi cukinii, niezależnie od sposobu jej podania. Czy to w leczo, czy to w plackach - cukinia latem rządzi. Jednak ten przepis cię zachwyci, o ile oczywiście lubisz kiszonki.
Najlepsza kiszonka to nie ogórki. Przekonałam się o tym jakiś czas temu, kiedy miałam nadmiar mojego ulubionego warzywa w ogrodzie. Do tamtej pory uwielbiałam tylko ogórki kiszone, które chrupałam z wielką przyjemnością i robiłam z nich pyszną zupę. Oczywiście nie wolno zapomnieć także o kiszonej kapuście, która doskonale uzupełnia się z wieloma daniami. Wymienić można chociażby bigos, najlepszy farsz do pierogów, idealną surówkę do ryb i porcji mięsa lub przekąskę, kiedy jelita nie działają tak sprawnie, jakbyśmy chcieli - wszak kiszonki świetnie działają na układ pokarmowy.
Jednak kiedy zabierałam się za moją ulubioną kiszonkę, raczej kierowałam się smakiem, nie jej zbawiennym działaniem. Szczęście mi dopisuje od urodzenia i mogę mieszkać trochę u rodziców, trochę u teściów i u siebie. U rodziców jest wielki ogród. Tam można zabłądzić, a błądząc, natknąć się na prawdziwe pyszności. Cukinia jest jedną z nich.
Przepisów na dania z cukinii jest mnóstwo i myślę, że ja znam przynajmniej 3/4 z nich. Polskie, oszukane leczo robię na bieżąco, wekuję, a zimą mam pyszny obiad pod ręką. Placki - to chyba klasyka. Faszerowana cukinia to raj dla smakoszy. Możemy robić ją z mięsem i dowolnymi dodatkami, lecz z kaszą, ryżem i pieczarkami smakuje równie dobrze. Cukinia rządzi, nie trzeba więcej mówić. Nie trzeba jednak bardzo kombinować, by zrobić z niej coś pysznego. Sama się o tym niedawno przekonałam.
Kiedy w niedzielę wracałam od rodziców do mieszkania w Warszawie, wzięłam trochę cukinii. Kilka zielonych, chyba dwie żółte. Było ich sporo, nie chciałam wszystkich zjeść od razu, więc postanowiłam je ukisić.
Kiszona cukinia to prawdziwy przysmak i do tego bardzo łatwy do zrobienia. To bardzo podobny proces, co podczas kiszenia ogórków lub fasoli. Cukinię najpierw trzeba umyć, następnie pokroić w dość grube krążki. Czosnek też jest ważny - trzeba go obrać i ewentualnie pokroić na kawałki. Nie wolno zapomnieć o chrzanie. Kawałek chrzanu również obieramy i kroimy na kawałki. I oczywiście najważniejsza rzecz - solanka. Chyba pamiętacie żelazną proporcję?
Zaczęłam od wyparzenia słoików i zakrętek. Cukinię oczywiście oczyściłam i ostrym nożem pokroiłam na krążki o grubości ok. 1.5 cm. W międzyczasie rozpuściłam wodę z solą w proporcji 1 łyżka soli kamiennej na 1 litr wody. Stosuję tę zasadę od lat i nigdy nic mi się nie zepsuło. Do słoika na dno wrzuciłam gorczycę w ziarnach oraz czosnek i kawałek chrzanu. Następnie zaczęłam upychać cukinię w słoiki, ale tak, by kawałki się nie zgniotły.
Cukinię z całą resztą zalałam solanką. Wystarczyły mi dwa litry z dwiema łyżkami soli. Następnie szczelnie zakręciłam słoiki i postawiłam je na kuchennym blacie. Czekam teraz tylko, aż dojrzeją i będą smakowały tak, że każdy pochłonie słoik na raz.
Składniki:
To bardzo proste. Jeśli ją zawekujesz przez ok. 4 minuty (więcej nie polecam, bo może się rozpadać), to w piwnicy do 10 miesięcy. Jeśli jednak nie chcesz bawić się w pasteryzację, włóż słoiki do lodówki lub chłodnej piwnicy i daj im dojrzewać. Kiszonki potrzebują czasu, żeby były najsmaczniejsze.