Każdy kraj, ba, każdy region może poszczycić się wyjątkowymi smakołykami sprzedawanymi na ulicach i jeśli chodzi o nasz polski street food, są to oczywiście zapiekanki, regionalnie oscypki z grilla lub smażone szprotki. W Czechach są to placki ziemniaczane, w Niemczech wursty, czyli grillowane kiełbaski, a w Turcji najróżniejsze kebaby i kofty. Nie inaczej jest we Włoszech. Jednak kraj makaronów i pizzy może nas zaskoczyć przekąską, która przyprawia o dreszcze. Jednych z obrzydzenia, innych z radości na samą myśl o wyśmienitym kąsku.
Lampredotto to włoski street food, jednak nie w całych Włoszech jest jednakowo popularny. Największą popularnością cieszy się w Toskanii, zwłaszcza we Florencji. Tam uchodzi za bazarowy przysmak i ma rzesze miłośników, co może dziwić niektórych z nas, zwłaszcza tych, którzy o włoskiej kuchni mają już wyrobione zdanie. Lampredotto to kanapka z gotowanymi w esencjonalnym wywarze wołowymi lub cielęcymi flakami. O ile Polacy w dużej części lubią korzenne flaczki gotowane w rosole, tak myśl o bułce wypchanej szarymi skrawkami wołowych żołądków już może zastanawiać.
Lampredotto można podawać na dwa sposoby. Mięso polewa się sosem z siekanych ziół, oliwek lub kaparów i oliwy albo klasycznym pesto i to jest wersja delikatna, bardziej kojarząca się z Włochami. Dla miłośników ostrzejszych smaków przygotowuje się albo chimichuri z dużą ilością chili lub po prostu z posiekaną, marynowaną ostrą papryczką i czosnkiem. Oczywiście najważniejsze są same flaki - najczęściej używa się mięsa z czwartej części żołądka przeżuwaczy, czyli trawieńca. Mięso dokładnie się oczyszcza i parzy, a następnie długo gotuje do miękkości w wywarze z kości, ziół i przypraw.
Składniki:
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!