Nic tak nie psuje humoru jak przypalony garnek, patelnia lub blaszka z piekarnika. Niestety czasami przez zagapienie zdarza nam się doprowadzić nasze kuchenne sprzęty do stanu wołającego o pomstę do nieba i wtedy przed nami otwierają się dwie opcje: albo wyrzucić i kupić nowe, albo czyścić i szorować do upadłego z nadzieją, że siła tarcia zadziała na zabrudzenia i przypalenia. Chyba że poznacie ten patent. Tak, istnieje także trzecia droga.
Nikt nie lubi szorowania i niszczenia sobie palców, by przypalony niechcący garnek doprowadzić do stanu używalności. Nie trzeba przecież tego robić. Istnieje stary sposób, czyli sok z cytryny z sodą. Jak komuś zadziałał, to gratulacje, ale na duże przypalenia może się to nie sprawdzić. Inne rozwiązanie jest skuteczniejsze.
Któregoś razu mąż zobaczył, jak w za dużych gumowych rękawiczkach szoruję garnek, w którym troszkę przypaliło się danie. Nie szło mi zbyt płodnie i już zaczynały boleć mnie ręce, polecił mi wówczas trik do wypróbowania, który zobaczył na jednym z portali społecznościowych. Włączył czajnik i wyjął z szuflady kostkę do zmywarki.
Wylałam wodę z płynem, którą chciałam wyczyścić naczynie, zamiast tego włożyłam do środka kapsułkę do zmywarki. Następnie zalałam całość wrzątkiem i czekałam. Po kilkunastu minutach przetarłam dno szczoteczką i dałam trikowi działać. I zadziałał mistrzowsko. Zostawiłam tak garnek na godzinę i po upływie tego czasu dno było czyściuteńkie, a ja poczułam się, jakbym dostała skrzydeł. Mój mąż zasłużył za ten trik na schabowego z kapustą. Nawet jeśli kapusta lekko się przypali, nie będę myśleć o szorowaniu garnka.