Siostra Anastazja słynie z przepisów prostych, tradycyjnych i pełnych smaku. Dlatego w jej przepisie na faworki nie znajdziesz niczego zaskakującego i nowatorskiego. Bez udziwnień i nietypowych składników, po prostu klasyczne faworki - takie, jakie jadaliśmy w czasie karnawału jako dzieci. Gotująca zakonnica udziela przy tym cennych wskazówek, dzięki którym chrusty wychodzą idealnie delikatnie i chrupiące. Jedna z nich dotyczy napowietrzenia ciasta.
Składniki:
*Alkohol nie będzie wyczuwalny w cieście, jeśli jednak nie chcesz go używać, możesz dodać zamiast niego ocet spirytusowy lub sok z cytryny. Oba płyny, tak samo jak spirytus, zapobiegną nadmiernemu chłonięciu tłuszczu przez faworki oraz sprawią, że ciasto będzie lepiej spulchnione.
Sposób przygotowania:
Na stolnicę (można użyć też silikonowej maty) wsypujemy mąkę. Mieszamy ją z proszkiem do pieczenia i solą, a potem wbijamy żółtka, dodajemy spirytus lub jego zamiennik oraz śmietanę. Wyrabiamy ciasto i co jakiś czas napowietrzamy je, uderzając w nie wałkiem. Dzięki temu faworki będą lekkie i chrupiące.
Gdy zagnieciemy już jednolite i gładkie ciasto, dzielimy je na dwie części i każdą rozwałkowujemy. Można podsypywać mąką, by ciasto nie wyschło, ale trzeba zachować ostrożność i nie dodać jej za dużo. Rozwałkowane ciasto kroimy nożem lub radełkiem w paski o długości maksymalnie 10 cm i szerokości ok. 2-2,5 cm. Na środku każdego paska robimy nacięcie i przewlekamy przez nie jeden z końców faworka.
W wysokim garnku lub głębokiej patelni rozgrzewamy tłuszcz do głębokiego smażenia. Najbardziej optymalna temperatura do smażenia faworków to 175-180 stopni Celsjusza. Przyda się więc termometr kuchenny. Smażymy faworki siostry Anastazji z obu stron, aż staną się złociste. Po usmażeniu układamy na ręczniku papierowym, by odciekły z nadmiaru tłuszczu. Gdy przestygną, posypujemy je cukrem pudrem.