Katarzyna Bosacka na Youtubie i w mediach społecznościowych chętnie dzieli się przepisami na rozmaite dania. Dużo przestrzeni poświęca też jednak na edukowanie Polaków, jak robić zakupy, by zaoszczędzić, a jednocześnie nie kupować byle czego. Zwraca uwagę, by uważnie czytać etykiety produktów i podpowiada, co na opakowaniach powinno nas zaniepokoić.
Ostatnio wzięła pod lupę skład szynki, którą kupił mąż jednej z jej obserwatorek. "Mąż wybrał taką, która kosztowała 50 zł za kilogram myśląc, że będzie to udany i wartościowy zakup" - relacjonuje Bosacka w poście na Instagramie. Dopiero po przyjściu do domu małżeństwo przeanalizowało skład produktu, który, notabene, na opakowaniu ma nazwę "szynka doskonała", i załamało ręce. Okazało się, że z doskonałością ma niewiele wspólnego.
Byli w szoku, że szynka jest taka kiepska!
- pisze Katarzyna Bosacka.
Na co przede wszystkim zwróciła uwagę gwiazda? Lista niepożądanych składników jest całkiem długa. Są to:
Bosacka zapewnia jednak, że da się w sklepach znaleźć szynki z dobrym i krótkim składem. Podpowiada też, by w razie wątpliwości poprosić ekspedienta lub ekspedientkę o podanie składu wędliny kupowanej na wagę.
Tak jak przy wielu innych produktach, tak i w przypadku wędlin sprawdza się zasada, że im krótszy skład, tym lepiej. Na stronie dietetycy.org czytamy, że podstawowe składniki wysokiej jakości wędliny to mięso (może być drobiowe, wieprzowe, wołowe lub mieszane) i solanka (maksymalnie 10 proc.). Składniki, które nie powinny się w niej znaleźć, to z kolei:
Zadaniem skrobi, białka oraz błonnika jest wchłanianie wody. "Oznacza to, że tak naprawdę nie płacimy za szynkę, tylko za sporą ilość wody" - czytamy w serwisie. Z kolei karageny i gumy roślinne dodaje się, by poprawić konsystencję. Jeśli więc widzimy na etykiecie te składniki, to znak, że mamy do czynienia z szynką złej jakości.
Trzeba też uważać na azotany i azotyny sodu. Azotan sodu występuje naturalnie, znajduje się w wielu owocach i warzywach. Po kontakcie ze śliną azotany zmieniają się w azotyny. Azotan sodu w żywności stosuje się jako środek konserwujący i hamujący namnażanie bakterii. "Azotan sodu może się również przekształcić w azotyn również po kontakcie z bakteriami. Dlatego wielu producentów na świecie bezpośrednio do wędlin dodaje azotyn sodu" - czytamy na dietetycy.org.
Dlaczego na widok tych substancji powinna zapalić nam się czerwona lampka? Eksperci wyjaśniają, że choć same w sobie nie powodują raka, to jednak mogą wytwarzać związki rakotwórcze w trakcie przetwórstwa mięsa lub już w naszym organizmie.
Azotyny rozpoznamy po oznaczeniach od E-249 do E-252. W przemyśle spożywczym stosuje się je m.in. w trakcie peklowania mięs. Azotyny zapobiegają także wytwarzaniu jadu kiełbasianego. Warto jednak wiedzieć, że mogą one prowadzić do wytwarzania nitrozoamin, które mają działanie rakotwórcze
- pisaliśmy w serwisie zdrowie.gazeta.pl.