Internet aż roi się od najróżniejszych przepisów na ciasto francuskie. Zwykle są to łatwe i szybkie receptury zarówno na przekąski, jak i na dania obiadowe i świąteczne. Jakiś czas temu wpadł mi w oko filmik z przepisem na wieniec z ciasta francuskiego. Nie pamiętałam jednak, co dokładnie w nim było, więc postanowiłam stworzyć własny przepis. Na początku obawiałam się, że to połączenie składników nie zagra, ale prawda okazała się inna. Wyszło pysznie!
Kiedy skończyłam pracę, założyłam czapkę i brzydkie, ale ciepłe buty i przybieżałam niczym pastuszkowie do pobliskiego marketu bez żadnego konkretnego planu. Wiedziałam tylko, że mam kupić arkusz ciasta francuskiego. Myślałam o kurczaku, pieczarkach i serze, ale wydało mi się to zbyt przewidywalne. Na dziale rybnym zobaczyłam łososia wędzonego na zimno w niezłej cenie i już w głowie powoli układał mi się przepis. Do koszyka dołożyłam świeży szpinak, serek śmietankowy, ser feta i suszone pomidory. Co ma być to będzie - to moje motto. Wróciłam do domu i zajęłam się przygotowywaniem obiadu. Miałam godzinę, bo wtedy miał wrócić mąż.
Na początku zajęłam się farszem, co nie dziwi, bo wymyśliłam sobie gęsty sos. Na patelni podsmażyłam posiekaną cebulkę z suszonymi pomidorami pokrojonymi w kostkę. Kiedy cebulka się zezłociła, dołożyłam szpinak - dość sporo. Smażyłam, aż szpinak oddał wodę i dodałam dwa sery - czubatą łyżkę serka śmietankowego i czubatą łyżkę sera feta. Na fetę wolałam uważać, bo i łosoś, i suszone pomidory są dość intensywne w smaku.
Kiedy farsz był gotowy i trochę stężał (zadbałam o to, ponieważ zwarty farsz dużo łatwiej się rozprowadza), zajęłam się rzeczą, która zawsze bardzo mnie stresuje, a mianowicie zawijaniem ciasta. Na rozłożonym arkuszu rozprowadziłam szpinakowy farsz i ułożyłam cienkie płaty wędzonego łososia. Następnie zwinęłam w rulon (nawet się nie porwał) i połączyłam końce, tworząc coś w rodzaju oponki. Ale miał to być wieniec, a nie oponka, więc musiałam nadać daniu kształt. Z pomocą przyszedł mi spinacz do bielizny. "Poszczypałam" nim ciasto, tworząc przy okazji niewielkie dziurki, z których podczas pieczenia miała ulatywać para. Następnie posmarowałam roztrzepanym jajkiem i cyk, do piekarnika. Piekłam 40 minut w 180 stopniach.
Wieniec wyjęty z piekarnika pachniał przepięknie i już miałam ochotę go pokroić i spróbować swojego dzieła. Jednak pomyślałam, że warto byłoby go jakoś udekorować, wszak je się także oczami. Szukając inspiracji, otworzyłam lodówkę i wyjęłam musztardę francuską, kapary i kilka listków szpinaku, które mi zostały. Zrobiłam kilka kleksów z musztardy, dodałam także wzorek z sosu majonezowo-paprykowego, dołożyłam kapary i kawałeczki suszonych pomidorów. Wyszło pysznie, nie mogliśmy się oderwać.
Składniki: