Sałatka z tuńczykiem to dla wielu osób świąteczny must-have na stole. Robimy ją i na Boże Narodzenie, i na Wielkanoc. Czasem pojawia się też na innych rodzinnych spotkaniach, np. imieninach, lub po prostu na imprezach u znajomych. Zawsze jednak są w niej mniej więcej te same składniki. Oczywiście tuńczyk z puszki, kukurydza, ogórki kiszone lub konserwowe i majonez. Niektórzy dodają jajka, niektórzy ryż. Czasem trafia się też czerwona cebula. Obowiązkowe przyprawy to, rzecz jasna, sól i pieprz.
Można by więc przypuszczać, że wszędzie robi się ją podobnie. Podstawowe składniki są te same, a tylko czasem towarzyszą im pewne dodatki. Okazuje się jednak, że Martha Stewart, słynna prezenterka, pisarka i kucharka (polskiego pochodzenia zresztą), ma swoją unikalną recepturę, która różni się od znanej nam sałatki z tuńczykiem praktycznie wszystkim poza rybą i majonezem.
By przygotować taką sałatkę z tuńczykiem, jak słynna bizneswoman, trzeba się zaopatrzyć w zupełnie inne składniki. Poza niezbędnymi puszkami z rybą, potrzebne będą: jabłko, seler naciowy, sok z cytryny, świeża bazylia, majonez oraz sól i pieprz.
Do miski przekładamy tuńczyka (z dwóch puszek) odsączonego z zalewy. Mieszamy go z pokrojonym na plasterki selerem naciowym (dwie łodygi) oraz pokrojonym w niedużą kostkę jabłkiem. Dodajemy majonez, posiekane listki bazylii, łyżkę soku wyciśniętego z cytryny, a całość doprawiamy do smaku solą i pieprzem. Jakby tego było mało, Martha Stewart serwuje swoją sałatkę z tuńczykiem na kromce chleba na zakwasie wysokiej jakości. Sprawia to, że sałatka staje się wtedy bardziej pastą do smarowania, ale przecież każdy może ją jeść tak jak chce.
Na tym jednak nie koniec zaskoczeń. Stewart podpowiada, że jeśli ktoś lubi eksperymentować, może do sałatki dodać też trochę musztardy Dijon. Musimy przyznać, że w nas ta wersja wzbudziła ciekawość i chętnie ją przetestujemy. A was przekonuje sałatka z tuńczykiem w takiej odsłonie? Dajcie znać w komentarzach, czy sprawdziliście przepis słynnej kucharki.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!