W ostatnich latach ze sprzedaży żywych karpi wycofały się m.in. Lidl i Biedronka. Wiele sieci handlowych nadal jednak to robi, z reguły tłumacząc się przywiązaniem klientów do świątecznej tradycji. Warto jednak pamiętać, że zwyczaj jedzenia karpi w trakcie wigilii Bożego Narodzenia narodził się w okresie PRL-u. Stało się tak dlatego, że ryba ta była jednym z nielicznych łatwo dostępnych wówczas mięs. Nie powinniśmy więc łudzić się, że jej obecność na wigilijnym stole ma jakieś znaczenie ideologiczne.
Sprzedaż żywych ryb wiąże się często z przetrzymywaniem ich w bardzo złych warunkach. Są ściśnięte, a woda w zbiornikach jest zanieczyszczona i ma niewłaściwą temperaturę. Handlowcy, którzy zapewniają rybom takie warunki, powinni mieć świadomość tego, że łamią prawo. W 2016 roku zapadł wyrok Sądu Najwyższego, który rozwiewa wątpliwości co do ochrony przysługującej rybom:
Ryby, co nie ulega wątpliwości, są kręgowcami i w związku z tym, jak wskazał ustawodawca, są zdolne do odczuwania cierpienia i podlegają ochronie przewidzianej w ustawie o ochronie zwierząt na równi z innymi zwierzętami kręgowymi oraz wymagają humanitarnego traktowania.
Naturalnym środowiskiem ryb jest środowisko wodne, a więc zasadą winno być transportowanie, przetrzymywanie i przenoszenie ryb w środowisku wodnym, a więc takim, które zapewnia im właściwe warunki bytowania, czyli możliwość egzystencji, zgodnie z ich potrzebami gatunkowymi. O ile sprzedający w żadnym wypadku nie mogą odpowiadać za sposób przenoszenia przez klientów żywych ryb po opuszczeniu przez nich sklepu oraz nie mogą wpływać na czas ich przenoszenia, za co mogą z pewnością odpowiadać poszczególni klienci w ramach ewentualnie stawianych im zarzutów, o tyle każdy sprzedawca winien mieć wpływ na sposób pakowania żywych ryb w przypadku ich sprzedaży. Znęcaniem jest nie tylko zadawanie, ale również dopuszczenie do zadawania bólu lub cierpień zwierzętom.
Lepiej kupić żywego karpia? Sprawdź nasze wideo:
Sprzedaż żywych karpi często wiąże się z przetrzymywaniem tych zwierząt w bardzo złych warunkach. Co możemy zrobić, gdy jesteśmy świadkami takiej sytuacji? Dlaczego zawsze powinniśmy reagować? Zapytaliśmy o to Justynę Zajchowską - specjalistkę WWF ds. Zrównoważonego Rybołówstwa.
Justyna Zajchowska: Sprzedaż żywych ryb to dodatkowy i zbędny etap w ich cierpieniu. Nie kończy się on jednak w sklepie. Osoby, które kupują żywe ryby, przewożą je do domu zazwyczaj w foliowych torebkach. A takie długotrwałe przetrzymywanie ryb poza ich naturalnym środowiskiem, czyli wodą, generuje u tych zwierząt dodatkowy stres i cierpienie.
Aby sprzedaż żywych ryb miała łagodniejszy dla nich przebieg, musiałyby być zachowane różne procedury. To jednak bardzo trudne, bo wymaga nie tylko zaangażowania sprzedawców, lecz także osób kupujących.
W sklepach ryby nie mogą być trzymane w stłoczeniu, a woda w zbiornikach powinna mieć odpowiednio dostosowaną temperaturę i być odpowiednio natleniona. Z kolei klienci w takim wzorowym układzie powinni przychodzić do sklepów z wiaderkami wypełnionymi wodą, w których transportują karpie do domów. Na miejscu powinno wprowadzić się je ponownie do zbiornika z wodą.
Na każdym etapie przenoszenia karpia powinno się postępować z nim delikatnie. Dobrostan ryby zależałby więc od wielu czynników i etapów postępowania z pojedynczym osobnikiem. WWF rekomenduje całkowitą rezygnację z zakupu żywych karpi.
Jak najbardziej. Ustawa o ochronie zwierząt z 21 sierpnia 1997 roku obejmuje wszystkie zwierzęta kręgowe, czyli także ryby. Potwierdził to wyrok Sądu Najwyższego z 2016 roku. W ustawie znajduje się wyraźny zakaz znęcania się nad zwierzętami (art. 6 ust. 1a).
Dlatego przetrzymywanie karpi w złych warunkach lub przenoszenie ich w foliowych torbach jest łamaniem prawa i jak najbardziej może być karane. Dzięki reakcji możemy zwiększyć świadomość problemu wśród osób, które są świadkami protestu. Poza tym nasz krok może przyczynić się do zmniejszenia podaży na żywe karpie w polskich sklepach.
To przede wszystkim Powiatowy Inspektorat Weterynaryjny, policja właściwa do ścigania wykroczeń, a także organizacje pozarządowe, które zajmują się prawami zwierząt. Natomiast WWF opublikował na swojej stronie poradnik interwencyjny, w którym szczegółowo opisano, co należy robić w takich sytuacjach i na które zapisy prawne powinniśmy się powoływać.
Niestety tak. W Polsce widzimy to głównie w okresie świątecznym i problem dotyczy przede wszystkim karpia. Ale w wielu krajach śródziemnomorskich powszechna jest sprzedaż różnych żywych organizmów morskich na co dzień - to nawet atrakcja turystyczna. Na tragach sprzedawane są np. żywe małże, krewetki, kraby, a w ekskluzywnych restauracjach możemy na przykład trafić na homary z zabezpieczonymi szczypcami w wyeksponowanych dla klientów akwariach.
Przede wszystkim powinniśmy dokonywać wyborów z troską o środowisko naturalne. W przypadku ryb i organizmów morskich na etapie zakupów powinniśmy zwrócić uwagę na kilka podstawowych informacji. Znajdziemy je na opakowaniu lub możemy poprosić o ich udzielenie sprzedawcę. Są to: nazwa gatunku, pochodzenie ryby (obszar połowowy) oraz metoda jej połowu.
WWF wydał specjalny poradnik „Jaka ryba na obiad?”. Podzieliliśmy w nim ryby na trzy grupy, które są oznakowane różnymi kolorami. Zielony oznacza najlepszy wybór pod względem środowiskowym, żółty powinien zmusić nas do zastanowienia. Z kolei czerwony to kategoryczne: „NIE KUPUJ!”.
Karp ma „zielone światło”, ponieważ hodowle europejskie karpia zostały ocenione przez niezależnych ekspertów jako odpowiedzialne. Ze względu jednak na omówione problemy i częste przypadki niehumanitarnego traktowania karpia w Polsce, podczas sprzedaży żywych ryb rekomendujemy wybór karpia w postaci filetów i zdecydowaną rezygnację z zakupu żywej ryby.
Są to na przykład ryby poławiane na zbyt wysokim poziomie, który zagraża stabilności populacji, lub poławiane metodami połowowymi szkodliwymi dla innych elementów ekosystemu morskiego. Wreszcie część gatunków oznaczonych kolorem czerwonym jest zagrożonych wyginięciem. To na przykład węgorz europejski oraz rak szlachetny.
Tak. O ile to możliwe powinniśmy wybierać certyfikowane ryby i owoce morza. W przypadku ryb hodowlanych jest to certyfikat odpowiedzialnej hodowli ASC (Aquaculture Stewardship Council). Z kolei ryby morskie dziko żyjące powinny posiadać certyfikat zrównoważonego rybołówstwa MSC (Marine Stewardship Council).
Takie zaświadczenia to gwarancja tego, że kupowane przez nas ryby zostały wyhodowane lub złowione w sposób zrównoważony, a także ograniczonego negatywnego wpływu na środowisko naturalne. Ryby z certyfikatem MSC i ASC mają w poradniku WWF zielone światło.