Polacy coraz chętniej próbują przygotowywać podstawowe produkty żywnościowe w domu. Nie jest tajemnicą, że często smakują dużo lepiej niż sklepowe. Ponadto nie ma w nich zbędnych wypełniaczy, konserwantów i zagęstników. Sami wypiekamy więc chleby, robimy dżemy i powidła, przygotowujemy sosy, przeciery i soki. A gdyby tak samemu zacząć robić masło? Zwłaszcza w czasach, gdy za 200-gramową kostkę trzeba zapłacić już niemal 10 zł? Nic nie stoi na przeszkodzie, by spróbować.
Do zrobienia masła będziemy potrzebować przede wszystkim śmietany. Najlepiej kremówki. Jeśli ktoś ma dostęp do wiejskiej śmietany, to może się cieszyć - to jak wygrać los na loterii. Z takiej śmietany masło wychodzi najsmaczniejsze. Najbardziej pożądana jest słodka, ale kwaśna też się nada, o ile jest tłusta. Nie przejmuj się jednak, jeśli nie możesz nigdzie dostać śmietany ze wsi. Ze sklepowych też uda ci się zrobić masło, ale postaraj się wybrać tę z dobrym składem, bez zbędnych dodatków (np. substancji zagęszczających). Na półce szukaj więc śmietany 30 proc. lub 36 proc. Z tłustszej ubijesz więcej masła. Pamiętaj, by używać śmietany w temperaturze pokojowej. Wtedy masło szybciej się wytrąci.
By zrobić domowe masło, przyda się jeszcze sól (choć nie jest konieczna). Na 400 ml śmietany idealne będą mniej więcej dwie szczypty. Nie trzeba też mieć żadnego profesjonalnego sprzętu. Wystarczą mikser, sitko i gaza. W ostateczności nada się też słoik, choć ten sposób robienia masła jest bardziej pracochłonny.
Śmietanę przekładamy do wysokiego naczynia i ubijamy. Najpierw miksujemy na średnich obrotach przez minutę. Jeśli używamy soli, po tym czasie można ją dodać. Potem zwiększamy obroty i miksujemy tak, dopóki ze śmietany nie oddzieli się zwarty tłuszcz oraz maślanka. Wspomniany tłuszcz to właśnie masło.
W przypadku ubijania śmietany w słoiku, wystarczy po prostu go zakręcić i energicznie nim potrząsać. Wymaga to sporej siły w rękach i samozaparcia, ale nie jest nie do zrobienia. Należy potrząsać słoikiem do momentu, gdy masło i maślanka wyraźnie się oddzielą. W pewnym momencie można mieć poczucie, że ubijanie jest coraz trudniejsze, a w słoiku nic się nie dzieje. Trzeba jednak potrząsać dalej, a masło w końcu zacznie się wytrącać.
Zobacz też: Pokazał, ile ma masła w zamrażarce. "Jak sztabki złota w sejfie"
Gdy już uzyskamy masło i maślankę, trzeba je od siebie oddzielić. Do sitka wkładamy więc gazę i przecedzamy masło. Maślankę można zostawić i dodać później np. do ciasta na naleśniki. Na tym jeszcze nie koniec, ale jesteśmy już na ostatniej prostej. Gdy już odcedzimy masło, trzeba włożyć je do naczynia z zimną wodą i ugniatamy. W ten sposób pozbywamy się jeszcze resztek maślanki.
Gotowe masło albo trzymamy w niedużym naczyniu, ale przekładamy do maselniczki. Potem chowamy do lodówki. Należy je zjeść w ciągu czterech-pięciu dni.