Parówki są elementem diety wielu osób. Ich codzienne spożywanie nie jest jednak zalecane, ponieważ zalicza się je do tzw. mięsa przetworzonego. Częste jedzenie tego typu produktów może odbić się negatywnie na naszym zdrowiu, ponieważ ich skład niejednokrotnie pozostawia wiele do życzenia. Dietetyk Michał Wrzosek postanowił bliżej przyjrzeć się parówkom i pokazał, z czego są zrobione.
Ekspert postanowił jak najbardziej obrazowo pokazać, co znajduje się w parówkach. Każdy składnik, o którym opowiada, przekłada więc do szklanki, by później zaprezentować tę mieszankę w całej okazałości. Zaczął od tzw. MOM, czyli mięsa oddzielanego mechanicznie, które jest na pierwszym miejscu w składzie.
To takie, w którym mogą pojawić się fragmenty piór, chrząstek czy ścięgien.
Dalej mamy wodę, skórki wieprzowe, a dopiero potem prawdziwe mięso (w tym przypadku z kurczaka), ale, uwaga, tylko 7 procent. Na kolejnych pozycjach znalazły się: tłuszcz wieprzowy, kasza manna, białko sojowe, skrobia ziemniaczana, sól, aromat, trifosforany i difosforany, glutaminian, glukoza, askorbinian sodu, czyli przeciwutleniacz, błonnik ziemniaczany oraz azotyn sodu. Widać więc, że lista jest długa (a im krótszy skład produktu, tym lepiej) i jest na niej wiele zbędnych składników.
Nikt o zdrowych zmysłach nie zjadłby czegoś takiego. Ale jak zawinie się to w parówkę, to już niezłe to śniadanie, nie?
- ironizuje dietetyk.
Wrzosek wskazuje, że w takich parówkach mięso to zaledwie połowa składu. Druga połowa to wiele często zupełnie niepotrzebnych dodatków.
Warto jednak nadmienić, że Michał Wrzosek nie generalizuje i nie odnosi się w swoim nagraniu do wszystkich parówek dostępnych na rynku. Na początku filmu zaznacza, że mówi o produktach, których nie poleca. W komentarzach pod wideo wiele osób zapytało go, które parówki w takim razie mają dobry skład, więc dietetyk wskazał niektóre firmy.
O szkodliwości parówek rozmawialiśmy też swego czasu z dietetyczką dr inż. Małgorzatą Jackowską. Zwłaszcza że w sklepach pojawia się coraz więcej produktów, które cechują się wysoką zawartością mięsa, brakiem konserwantów i różnego rodzaju "ulepszaczy", np. wzmacniaczy smaku.
Takie wędliny mogą pojawiać się w diecie częściej, ale warto pamiętać, że nadal zalecane jest ograniczenie ilości spożywanego tłuszczu zwierzęcego i czerwonego mięsa
- tłumaczyła wówczas dr Jackowska.
Dietetyczka zaleca, by przeanalizować też proporcje w swojej diecie. Ci, którzy jedzą więcej mięsa przetworzonego i czerwonego jeszcze większą wagę powinni przykładać do tego, by wybierać produkty z dobrym składem i z niską zawartością tłuszczu. Ekspertka uspokaja, że nie trzeba całkowicie rezygnować z kupowania parówek, ale zachęca, by:
- Jeśli szukamy alternatywnych rozwiązań np. na kanapki, to lepszym wyjściem niż kupienie gotowej szynki lub pasztetu, będzie przygotowanie domowej wędliny (np. pieczony schab z ziołami, pierś z indyka z pesto, itd.). Można upiec większą ilość i zamrozić mniejsze porcje - podpowiada.