Więcej sprawdzonych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Inflacja, rosnące ceny żywności, energii, usług, oszczędność ze strony klientów czy niebotyczne stawki, które mali i duzi przedsiębiorcy zmuszeni są oddać państwu - te i wiele innych czynników powoli, ale skrupulatnie wykańczają lokalną gastronomię, która nie tylko nas definiuje, daje rozrywkę, czy stylowe wnętrza, ale jest wizytówką i powodem do dumy.
Już w połowie sezonu letniego w 2022 roku wiele miejsc przeżywało kryzys, teraz sytuacja znacznie się pogłębiła i zaczęła zbierać żniwo. Mowa tu o coraz liczniej pustoszejących lokalach w Trójmieście, Krakowie, Warszawie i innych dużych i małych miejscowościach. Powodów trudnej sytuacji w gastronomii jest wiele, jednak kluczowymi są rosnące ceny energii, wysoka marża nawet podstawowych produktów, czy koszty związane z utrzymaniem nawet małych lokali i wypłaceniu wynagrodzenia pracownikom. Wiele miejsc nie przestało zarabiać, wręcz przeciwnie - klienci nadal się pojawiali, składali zamówienia czy robili zakupy - problem zakorzeniony jest znacznie głębiej i często zamiata się go pod dywan.
Skutkiem gastronomicznego kryzysu są puste lokale, rzesza pustych witryn i mniejszy wybór ciekawych, smacznych i różnorodnych miejsc. W ostatnim czasie tylko na ul. Lwowskiej w Warszawie zniknęły aż cztery lokale, które wyróżniały się smakami i aromatami, nie były jednak drogie, puste i przeznaczone dla klientów premium. W stolicy na stałe zamknęło się nie tylko Atelier Amaro, ale również Senses, którego szefem kuchni i współwłaścicielem był Andrea Camastra. Podobna sytuacja ma miejsce w Trójmieście - jak czytamy na kulinaria.trojmiasto.pl znana i lubiana restauracja Evil Steak House, która do niedawna prężnie działała w dwóch miejscach, poinformowała klientów o zakończeniu działalności. U schyłku 2022 roku w Gdańsku zamknął się równie kultowy "Spożywczy Food&Drinks", który słynął z tradycyjnych polskich dań serwowanych w nowoczesnej i ciekawej formie.
Z kolei z mapy Krakowa zniknęły "Wesołe Gary", które od lat serwowała tradycyjną kuchnię włoską. Atutem lokalu były nie tylko konkurencyjne ceny, ale i miła, przytulna atmosfera. Inflacji i wszechobecnej drożyzny nie przetrwała także znana restauracja "Pod Norenami" zlokalizowana na ulicy Krupniczej. Królowały tam smaki Azji, które od 2013 roku kusiły gości już w progu zapachem, smakiem i aromatami. Z trudną sytuacją mierzą się także kultowe nowohuckie bary mleczne, które z miesiąca na miesiąc borykają się z najwyższymi w ich historii rachunkami.
Trudna sytuacja panuje także we Wrocławiu. Tylko w styczniu zamknięto tam aż 19 restauracji! To wielki cios zadany lokalnej gastronomii. Klamkę pocałujemy m.in. w Kukmanii, Osiem Misek, Saffas, które serwowało wysokiej jakości kuchnię afrykańską, Barizona Grill Bar czy w Pico Bello.