Zdarza się, że choć dokładnie trzymamy się przepisu, używamy podanych w nim składników, precyzyjnie odmierzamy proporcje, pilnujemy temperatury i czasu pieczenia, ciasto nie zawsze wychodzi tak jak powinno. Przyczyn może być wiele, poczynając choćby od tego, że każdy z nas ma trochę inny sprzęt. Powodem może być również nieodpowiednia temperatura składników. Jak jednak przekonuje amerykański serwis kulinarny Mashed, istnieje sposób na to by, uratować swój sernik przed katastrofą. I choć może wydawać się nieprecyzyjny, bo musimy polegać na własnym wzroku, to działa.
Chodzi o test chybotania. Co to takiego? To metoda, którą powinniśmy zastosować nie wcześniej niż 10 minut przed zakończeniem pieczenia sernika. Polega na mocnym uderzeniu drewnianą łyżką w brzeg formy, w której pieczemy sernik. Jeżeli na jego powierzchni pojawią się zmarszczki, to znaczy, że ciasto jest jeszcze zbyt płynne i powinno piec się dalej. Jeśli zaś cała powierzchnia sernika chwieje się równomiernie, trochę jak galaretka, to znaczy, ze ciasto jest już idealnie upieczone.
Mashed wyjaśnia również, dlaczego test chybotania jest lepszy niż, wydawać by się mogło, bardziej precyzyjny termometr. Chodzi przede wszystkim o estetykę, czyli o to, by powierzchnia sernika była jak najbardziej gładka. "Dokładny odczyt temperatury ze środka ciasta rzeczywiście wskaże, kiedy jest gotowy, ale może to pogorszyć wygląd sernika" - piszą redaktorzy serwisu, zwracając uwagę na możliwe pęknięcia na wierzchu ciasta.
Ponadto test chybotania gwarantuje idealną teksturę sernika, ponieważ, jak zauważa Mashed, granica między perfekcyjnym upieczeniem a rozgotowaniem jest bardzo cienka. Serwis radzi więc, by, jak pisaliśmy wyżej, test zacząć na około 10 minut przed końcem pieczenia. Jeśli po pierwszym sprawdzeniu okaże się, że sernik nie jest jeszcze gotowy, próby należy powtarzać co kilka minut, aż do momentu, gdy zobaczymy, że cała powierzchnia chybocze się równomiernie.
Źródło: Mashed