Kocham gotować. Kocham także wychodzić poza schematy i robię mnóstwo rzeczy po swojemu. Czasami wychodzi lepiej, czasami gorzej, ale to, co ostatnio zrobiłam z jajkami, zupełnie odmieniło moje śniadania. Mówi się, że najzdrowsze jajka to te na miękko - jeśli tak, to pewnie dożyję starości, bo najbardziej właśnie smakują mi jajka w tej postaci. Uwielbiam kiedy żółtko jest płynne, a białko lekko ścięte. Jednak do tej pory apetyt odbierało mi obieranie jajek, bo jak doskonale wszyscy wiemy, jajka na miękko obiera się dość trudno.
Pójście na łatwiznę jeszcze nigdy nie było takie smaczne. Ochotę na jajka mam zawsze, ale tym razem postanowiłam zrobić coś, czego wcześniej jeszcze nie robiłam, a z pomocą przyszły mi najzwyklejsze, silikonowe papilotki do babeczek. Wzięłam trzy jajka, zagotowałam wodę w czajniku i wzięłam się za przygotowanie śniadania.
Na samym początku lekko natłuściłam wnętrze papilotek. Rozbiłam jajka i włożyłam je do środka. Następnie papilotki z jajkami położyłam na patelni i zalałam wrzątkiem z czajnika. Włączyłam palnik na średnią moc (w skali kończącej się na 9, ustawiłam moc na 6) i cierpliwie czekałam, aż białko zacznie się ścinać.
Gdy białko już zaczęło się ścinać, dodałam odrobiną soli i pieprzu - oczywiście więcej soli, niż pieprzu, może to niezdrowe, ale kocham sól. Następnie na chwilę przykryłam patelnię pokrywką, by jajka szybciej doszły - byłam już bardzo głodna. W tym czasie do piekarnika włożyłam kilka plastrów wędzonego boczku, by na talerzu jajka nie czuły się samotne.
Kiedy jajka wydawały się już gotowe, zrobiłam test widelca - ostrożnie wbiłam widelec w białko, by upewnić się, że już jest dostatecznie ścięte, by nie wyłożyć na talerz surowego jajka. Było idealne. Ostrożnie wyjęłam papilotki z wody i przełożyłam na talerz. Mogłam w zasadzie jeść jajka prosto z papilotek za pomocą łyżeczki, jak jadam jajko na miękko w skorupce, ale byłam ciekawa, czy na białku odbił się kształt.
Jajka wyszły naprawdę pyszne. Białko było cudownie ścięte, żółtko płynne. Kształt papilotek pięknie się odbił i wyglądało to naprawdę apetycznie. Z racji tego, że ograniczam węglowodany, jajka z papilotek zjadłam z pieczonym boczkiem, ogórkiem i miską surówki z kapusty, ale jeśli ktoś lubi i chce, może zjeść takie jajka z kromką świeżego chleba. Jedno jest pewne - obieranie jajek na miękko przestanie mnie drażnić. Następnym razem podam je z szynką parmeńską i rukolą - już nie mogę się doczekać następnego śniadania.