• Link został skopiowany

"Mięso mielone" a "surowy wyrób mięsny". Wyglądają podobnie, ale różnice są istotne

Półki sklepowe uginają się od wielu rodzajów mięsa. Choć producenci są zobowiązani do przestrzegania zasad znakowania, nie zawsze grają z nami w otwarte karty. Bywa, że dwa produkty wyglądają niemal identycznie, ale mają inny skład. Co to znaczy "surowy wyrób mięsny"? Tym różni się od mielonego.
Mięso mielone
Fot. Aleksiej Filatow/ iStock

Z pozoru wszystko się zgadza - różowe, zmielone, gotowe do smażenia. Ale "mięso mielone" i "surowy wyrób mięsny" to dwa zupełnie różne światy. Pierwsze powinno być czystym mięsem, bez dodatków, idealnym do dań, w których to my decydujemy o przyprawach. Drugie to już produkt przetworzony, często z dodatkiem wody, regulatorów, ekstraktów przypraw, aromatów, które wpływają nie tylko na smak, lecz także przedłużają jego żywotność. I tu właśnie zaczyna się zabawa w etykietowe sudoku.

Zobacz wideo 60% Polaków uważa, że ryba to nie mięso. Czy ma rację?

Co to znaczy "surowy wyrób mięsny"? Tym różni się od zwykłego mielonego

Spójrzmy na przykład z popularnej sieci handlowej - "Mięso na kotlety z fileta z piersi indyka". Na przód wysuwa się schludna etykieta i nazwa sugerująca prosty, domowy produkt. Z tyłu jednak sprawa robi się ciekawsza: 98,5 proc. mięsa, a poza tym sól, bliżej nieokreślony aromat i ekstrakty przypraw. Na etykiecie widnieje dopisek "surowy wyrób mięsny". Brzmi neutralnie, ale brak informacji o konkretnych dodatkach budzi wątpliwości. Bo jeśli składniki są naturalne i wartościowe, producenci zwykle chwalą się nimi bez oporów. Skoro więc tego nie robią, coś może być na rzeczy.

To zjawisko jest popularne w większości sieci sklepów. Użytkownik Facebooka prowadzący profil @‌pomysłodawcy postanowił mu się przyjrzeć. W poście trafnie zauważył, że choć opakowanie wygląda całkiem zwyczajnie, to w środku kryje się coś więcej niż tylko zmielony filet. Świadomość konsumencka zaczyna się właśnie od etykiety. Mięso mielone bez dodatków bywa nieco droższe i pozbawione smakowego "podrasowania", ale kupując je, masz większą kontrolę nad tym, co trafia na patelnię. A to, że oba produkty, ten naturalny i ten "z przyprawami", leżą tuż obok siebie i kosztują niemal tyle samo? To już marketingowa sztuczka, nie wyznacznik jakości.

W jakim sklepie najlepiej kupować mięso? Markety omijaj szerokim łukiem

Jeśli zależy ci na tym, by kupić prawdziwe mięso, a nie jego przyprawioną wariację, najlepiej odwiedzić lokalny sklep mięsny. W takich miejscach często można poprosić o zmielenie mięsa na oczach klienta, z konkretnego, wybranego kawałka. To niemal gwarancja czystego składu: bez wody, bez "niespodziewanych" aromatów i bez tajemniczych skrótów typu E500. Ale uwaga - nawet mięso spod lady potrafi być "podrasowane".

Kurczak nastrzykiwany solanką to nie mit, tylko realna praktyka, z którą Inspekcja Handlowa mierzyła się już wielokrotnie. Problem nie polega na tym, że takie działania są zakazane - przeciwnie, prawo je dopuszcza. Kłopot zaczyna się wtedy, gdy sklep zapomina poinformować o tym klienta. A to, niestety, wciąż się zdarza. Dlatego warto mieć sprawdzony punkt, taki, w którym sprzedawca nie chowa się za ladą i nie unika pytań o skład. Bo choć "napompowane" mięso nie jest nielegalne, każdy z nas powinien mieć prawo zdecydować o tym, czy woli filet z kurczaka, czy mięso z dodatkiem solanki i regulatorów. A wybór zaczyna się od przeczytania kilku linijek na etykiecie. Gdzie najczęściej kupujesz mięso? Zapraszamy do udziału w sondzie oraz do komentowania. 

Więcej o: