Wakacyjne obiady nad morzem to obowiązkowy punkt każdej wycieczki, zwłaszcza te z rybą w roli głównej. Ale coraz częściej zamiast błogiego nastroju po jedzeniu pojawia się zdziwienie, a nawet złość, gdy na stole ląduje rachunek. Koleżanka z redakcji, podzieliła się z nami rachunkiem z gdańskiej smażalni, gdzie jej znajoma poprosiła o "mniejszą porcję" nadmorskiego smakołyku. Efekt? Duży posiłek i paragon, który mrozi krew w żyłach.
Na wspomnianym paragonie widzimy m.in. dorsza w cenie 26 zł za 100 g oraz kergulena po 29 zł za taką samą wagę. Chociaż zamawiająca wyraźnie poprosiła o mniejsze porcje, otrzymała niemal pół kilograma ryby na osobę. Jak się okazuje, porcja w tej restauracji to aż 400 g, za które trzeba było zapłacić odpowiednio 104 zł za dorsza i 116 zł za kergulenę. Do tego frytki, surówki, ketchup, napoje i... rachunek na 293 zł. I wszystko to bez wystawnej oprawy czy deseru. W takich przypadkach problemem nie są tylko ceny, ale przede wszystkim brak jasnych informacji, ile faktycznie waży "standardowy kawałek".
Chcesz uniknąć zaskoczenia przy płaceniu? Przede wszystkim - pytaj. Nie bój się poprosić kelnera o dokładną wagę porcji, zanim trafi na patelnię. Możesz też wyraźnie zaznaczyć, że chcesz rybę do 200 g i poprosić o dokładną wycenę przed złożeniem zamówienia. Drugim trikiem jest dzielenie porcji. Jeśli nie jesteś bardzo głodny, zamów jedno danie na dwie osoby i dobierz do tego zestaw dodatków.
Warto również zwracać uwagę, czy cena widoczna na tablicy dotyczy 100 g, czy 1 kg, bo to zmienia bardzo wiele. A jeżeli ceny w menu cię niepokoją, nie ma w tym nic złego, by grzecznie podziękować i poszukać innego lokalu. Czy podczas wakacji nad morzem chodzisz na smażoną rybę? Zapraszamy do udziału w sondzie oraz do komentowania.