Lekarze i specjaliści od dietetyki zalecają, by w naszej codziennej diecie znalazło się miejsce dla ryb i owoców morza. Ceni się je bowiem nie tylko ze względu na smak, lecz także wyjątkowo cenne wartości odżywcze. Z jadłospisu lepiej jednak wykreślić niektóre gatunki dostępne na rynku.
Polacy coraz chętniej urozmaicają swoją dietę i sięgają po ryby oraz owoce morza, takie jak: małże, homary, krewetki, kraby i kałamarnice. Kontrowersje wśród ekspertów wzbudzają jednak niektóre gatunki. Chodzi przede wszystkim o popularne w Polsce pangę oraz tilapię. Są to ryby słodkowodne, hodowane na specjalnych fermach, gdzie karmi się je mieszanką antybiotyków i hormonów. Te - co prawda - chronią je przed chorobami i przyspieszają ich wzrost, ale jednocześnie mogą mieć negatywny wpływ na organizm człowieka.
Mięso wymienionych gatunków obfituje w toksyczne metale ciężkie, m.in. kadm, ołów czy rtęć. Jedzenie ich w dużych ilościach, a na dodatek często, może prowadzić do rozwijania się wielu chorób, w tym tych nowotworowych. Ponadto według zaleceń lekarzy nie powinniśmy przesadzać z częstotliwością jedzenia tuńczyka z puszki, ponieważ znajduje się w nim dużo soli. Po jakie ryby warto zatem sięgać? Możliwości jest wiele.
Ryby to istotny element zdrowej, zbilansowanej diety. Większość z nich jest cennym źródłem białka, tłuszczy oraz wielonienasyconych kwasów tłuszczowych, zwłaszcza z rodziny omega-3. Z medycznego punktu widzenia - im ryba tłustsza, tym zdrowsza dla nas. Na co dzień warto zajadać się m.in. łososiem, makrelą, śledziem i sardynką. Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego i Europejskie Towarzystwo Kardiologiczne (ESC) jasno wskazują, że ryby powinno się spożywać dwa razy w tygodniu, w tym co najmniej raz powinny to być te tłuste morskie.