Prezes Narodowego Banku Polskiego, Adam Glapiński, przyznał na konferencji prasowej w styczniu bieżącego roku, że w sklepie u siebie w pobliżu znalazł chleb w cenie 2,99 zł. Twierdził też, że niektóre media straszą ekstremalnymi podwyżkami cen. Piekarze przyznają jednak, że w tym momencie to raczej niemożliwe, żeby bochenek chleba kosztował tak mało.
Szef NBP podczas konferencji na początku stycznia 2023 r. mówił, że znalazł chleb, który kosztował 2,99 zł, a jego współpracownicy wybrali się do innej sieci sklepów i znaleźli chleb w cenie 2,64 zł. Chodziło o zwykły chleb baltonowski. Opowiedział o tym z powodu licznych informacji medialnych dotyczących horrendalnie wysokich cen chleba.
Adam Glapiński wyjaśniał, że:
W jednej telewizji histerycznie powtarzano, że najtańszy chleb jest po 5 zł i ludzie nie będą mieli (pieniędzy - red.) na chleb. Po co takie głupstwa mówić? Ja rozumiem, że różni ludzie, że kupują bochenek chleba za 30 zł z jakimiś orzechami, pestkami, bezglutenowy. Mają pieniądze, kupują, niech sobie kupują, smacznego. Ale zwykły chleb tyle kosztuje, ile kosztuje.
Trudno jest porównywać ceny chleba, który kupujemy w piekarniach z cenami pieczywa w popularnych sieciach sklepów. Obecnie koszt produkcji chleba rośnie. Drożejąca mąka, drożdże i inne surowce sprawiają, że ceny chleba są coraz wyższe. Do tego dochodzą jeszcze podwyżki cen gazu i energii elektrycznej. Chleb produkowany przemysłowo będzie z pewnością małowartościowy i nie będzie posiadał wiele walorów zdrowotnych.
Warto dodać, że w ciągu ostatnich kilku lat chleb podrożał niemal o cztery złote. W połowie 2020 roku średnia cena chleba wynosiła 5,71 zł. W sierpniu 2021 r. kosztował średnio 6,52 zł. Aktualnie za bochenek średnio trzeba zapłacić 9,59 zł. Od roku, w którym wybuchła pandemia koronawirusa, ceny pieczywa wzrosły średnio o 44 proc.
Więcej podobnych artykułów znajdziecie na Gazeta.pl