Lucynę Ćwierczakiewiczową zna chyba każda gospodyni. Tej charyzmatycznej i słynącej z ciętego języka kobiecie zawdzięcza się wiele kultowych przepisów, które przekazywane są z pokolenia na pokolenie. Jej słynna książka "365 obiadów za pięć złotych" była bestsellerem swoich czasów i według pewnych opinii to właśnie za sprawą tej publikacji Polacy zaczęli jeść o wiele różnorodniej i ciekawiej. Do istotnych przepisów należy również ten na marynowane śledzie. Receptura Ćwierczakiewiczowej jest banalnie prosta, a smak ryby powala na kolana.
Płaty śledziowe moczymy przez 48 godzin w wodzie lub mleku. Jeśli wybierzemy do tego nabiał, smak śledzi może być nieco bardziej delikatny. Po upływie potrzebnego czasu wyjmujemy śledzie z wody lub mleka i odsączamy w ręcznik papierowy. Cebulę obieramy i kroimy w drobną kostkę lub cienkie piórka, w zależności od upodobania. Na dnie dużego naczynia układamy naprzemiennie śledzie wraz z cebulą i dosypujemy pieprz oraz ziele angielskie.
Ocet zagotowujemy, a następnie odstawiamy do ostudzenia. Gdy płyn będzie już chłodny, śmiało zalewamy nim ułożone w naczyniu śledzie z cebulą i przyprawami. Słoik lub naczynie dokładnie zakręcamy, tudzież szczelnie zamykamy i odstawiamy w chłodne miejsce, np. do spiżarni lub garażu. Już po jednym dniu śledzie będą gotowe do jedzenia. Ich intensywny smak będzie komponował się doskonale ze świeżym pieczywem lub młodymi ziemniakami z dodatkiem koperku. Smacznego!
Więcej ciekawych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl