Zrobienie rosołu wydaje się banalne - wystarczy mięso, włoszczyzna oraz przyprawy i gotowe. W praktyce nie jest to jednak takie proste. Kluczowym elementem jest moment dodania soli. To właśnie on decyduje o esencjonalnym smaku i aromacie wywaru. Wystarczy jeden mały błąd, a efekt będzie odwrotny i zupa straci, zamiast zyskać. Postanowiłam zapytać o tę kwestię kulinarną mistrzynię, czyli moją babcię.
Sól to wzmacniacz smaku, bez którego wiele dań nie smakuje dobrze. W przypadku rosołu jest wręcz konieczna, żeby podkreślić jego wyrazistość. 2 łyżki stołowe na 5 litrów zupy spokojnie wystarczą. Pozostaje jednak pytanie: kiedy?
Pierwsze co powiedziała mi babcia, to żeby nigdy nie solić rosołu na początku gotowania. Przyprawa blokuje wtedy przedostawanie się mięsnych oraz warzywnych smaków do wywaru, a w końcu to one są podstawą potrawy. Prawidłowa odpowiedź jest tylko jedna: rosół należy posolić 10 minut przed końcem gotowania.
Nie ma znaczenia, czy przygotowujesz rosół z kurczaka, kaczki czy wołowiny. Zasada dotycząca soli w każdym z tych przypadków jest taka sama. Opcjonalny czas gotowania zupy to 3-4 godziny na wolnym ogniu. Nie może wrzeć, a jedynie "mrugać". Jakie przyprawy warto jeszcze wrzucić do wywaru? Moja babcia nie wyobraża sobie nie dodać:
Niektórzy wrzucają też imbir, rozmaryn, a nawet garść suszonych grzybów. Wtedy rosół nabiera nieco bardziej orientalnego charakteru.