Więcej przepisów znajdziesz na naszej stronie głównej Gazeta.pl
Zacznijmy może od tej nietypowej nazwy. Kiedy mówimy o tej potrawie, zazwyczaj używamy po prostu nazwy zawijaki albo, rzadszej - łupcie. O gołodupcach mówiła już moja babcia, która poznała tę nazwę od swojej babci - czyli to określenie ma na pewno więcej niż 150 lat. To nazwa regionalna, której nie zna Internet, jedynie starsi ludzie z Lubelszczyzny wiedzą, jak najlepiej zrobić gołodupce. Dlaczego właściwie postne gołąbki nazywa się gołodupcami? Ta chwytliwa nazwa wzięła się z biedy, a raczej z umiejętności radzenia sobie z nią ludzi z dzisiejszego województwa lubelskiego i kawałka Podkarpacia.
Kiedyś "gołodupiec" to był po prostu biedak, a gołodupce to nic innego jak potrawa biedoty. Ale jak właśnie bywa ze starymi przepisami, te teoretycznie biedne gołąbki smakują lepiej niż mięsne. Od lat gołodupce podawane są na wigilijnych stołach, a niektórzy znają tę potrawę pod nazwą zawijaki lub po prostu - postne gołąbki. Farsz to uparowana biała kasza gryczana z dodatkiem grzybów i cebuli podsmażonych na oleju rzepakowym. Całość zawija się w kiszone liście kapusty i gotuje jak normalne, mięsne gołąbki.
Składniki:
Główki kapusty ukiszone w całości bez problemu znajdziesz w większych marketach lub dobrze zaopatrzonych warzywniakach. Jeśli nie znajdziesz główek w całości - szukaj kiszonych liści, znajdziesz je bez problemu.
Ciekawostka: Przed wojną w niektórych wsiach obok Lublina istniała pewna wigilijna tradycja związana właśnie z tą potrawą. Przed pasterką młodzi chłopcy czekali koło kościołów na dziewczęta, które im się podobały. Kiedy umiłowana panna się zjawiła, młodzieniec rzucał w nią zawijakiem, krzycząc "łupcie!" - czyli - łapcie. Jeśli panna złapała gołąbka, oznaczało to, że zgadza się na zaloty.
Komentarze (9)
Gołodupce, czyli postne gołąbki po lubelsku. Smakują lepiej, niż się nazywają, ale wybierz odpowiednią kaszę
Nowa elita PiSS?